ARTYSTYCZNE MISTRZOSTWA 2012 – PRZEGLĄD SZTUKI SURVIVAL 10

> Anna Stec

 

W związku z medialnym szumem wokół sportowych wydarzeń roku 2012, chcąc nie chcąc, także świat sztuki oszalał na punkcie sportu. W Londynie, z okazji tegorocznych igrzysk olimpijskich, dzieło o oszołamiającej skali – olimpijską wieżę – buduje jeden z najbardziej wziętych artystów ostatnich lat, Anish Kapoor. W Polsce, przy okazji wielkich emocji dotyczących Euro 2012, współczesne muzea zdecydowały się włączyć sport w rytm swych codziennych działań, a wynikiem tego są wystawy takie jak Sport w sztuce w krakowskim MOCAKU czy Only a game? w Muzeum Współczesnym Wrocław.

Także kuratorzy Przeglądu Sztuki SURVIVAL, Michał Bieniek i Anna Kołodziejczyk, zdecydowali się w tym roku podjąć wątki sportowe. A ponieważ ideą Przeglądu jest nie tylko „wprowadzenie podnoszonych przez młodą współczesną sztukę problemów do społecznego dyskursu”, ale i reakcja na to, co aktualnie wydarza się w mieście, tegoroczna, jubileuszowa edycja Przeglądu nie mogła się odbyć nigdzie indziej, tylko na stadionie.

 

Krótka historia sztuki przetrwania

SURVIVAL swój początek bierze w 2003 roku. Dwie pierwsze edycje zorganizowane zostały przez studentów wrocławskiej ASP i ich wykładowców (pomysłodawcami SURVIVALU są Michał Bieniek i Przemek Pintal) w opuszczonych budynkach po garnizonie radzieckim przy ul. Koszarowej. Głównym założeniem tego przedsięwzięcia było wyjście sztuki poza tradycyjne przestrzenie wystawiennicze, a także swobodna wymiana myśli i poglądów w otwartej, ogólnodostępnej przestrzeni.

Wraz z kolejnymi edycjami SURVIVAL z obrzeży miasta przenosił się w stronę zaludnionego centrum. Sztuka pojawiała się w rożnych miejscach Wrocławia, mniej lub bardziej wymagających pod względem zagospodarowania. Były to m.in. Browar Mieszczański, kompleks basenów przy ul. Teatralnej, Dworzec Główny czy Dzielnica Czterech Świątyń – wraz ze swoimi różnorodnymi kontekstami, lokalnymi społecznościami i całym szeregiem ich problemów, ładunkiem emocji i plątaniną wzajemnych relacji.

Szybko okazało się, że sztuka współczesna może nie tylko prowokować dyskusję, ale i aktywnie wpływać na otaczającą ją rzeczywistość. Co ciekawe, niemalże wszystkie, dotychczas zapomniane, miejsca, do których zawitała sztuka przy okazji kolejnych edycji Przeglądu, zgodnie z ideą SURVIVALU, zostały „przywrócone miastu”: bunkier na Placu Strzegomskim dziś mieści Muzeum Współczesne Wrocław, Pawilon Czterech Kopuł w 2011 roku stał się miejscem organizacji Europejskiego Kongresu Kultury, a baseny przy ul. Teatralnej doczekały się gruntownego remontu.

Tym samym idea Przeglądu zaczęła nabierać nowych, coraz bardziej złożonych znaczeń. I tak jak „dorastają” organizatorzy Przeglądu, artyści i ich prace (wielu bierze udział w Przeglądzie systematycznie od lat), tak też dorasta i ewoluuje sam SURVIVAL. Dziś jest już nie tylko studenckim, artystycznym eksperymentem walczącym o przetrwanie w miejskiej dżungli, ale znaczącym przedsięwzięciem, którego tradycja i wieloletnie doświadczenie zostały sprawnie przekute na wyjątkowo dobrą organizację tego wydarzenia. Z roku na rok mamy do czynienia z wystawą o coraz bardziej profesjonalnym charakterze, która będąc przez ostatnie 10 lat katalizatorem wielu niesamowitych historii, niesie dziś ze sobą ogromny ładunek emocji, przeżyć i wrażeń. I choć nie jest to już prezentacja sztuki „młodej”, organizatorom wydarzenia wciąż nie brak młodzieńczego zapału i ambicji do podnoszenia trudnych tematów w otwartej przestrzeni miasta.

 

Artystyczne igrzyska czas zacząć

W kuratorskim opisie dziesiątej edycji SURVIVALU czytamy: „W konsekwencji wyboru tego rodzaju lokalizacji [wrocławski stadion „Oławka” – przyp. aut.] merytoryczna zawartość jubileuszowej edycji Przeglądu Sztuki SURVIVAL zostanie zdeterminowana przez takie hasła i słowa-klucze jak: „współzawodnictwo”, „dążenie do doskonałości”, „widowisko”, „igrzyska”, „zbiorowe doświadczenie” itd. Sport i kultura fizyczna powiązane są z szerokim wachlarzem pojęć i ludzkich dążności: z doskonaleniem ciała i ducha, mniej lub bardziej uczciwą rywalizacją. (…) Ulokowanie 10. edycji Przeglądu na terenie czynnego obiektu sportowego będzie miało swoją wagę także w kontekście nadchodzących mistrzostw piłkarskich EURO 2012. Współczesny sport jest jednym z wielu towarów na globalnym rynku, a element rywalizacji z nim związany pojawia się już na etapie ubiegania się państw i miast o tytuł gospodarza najważniejszych sportowych wydarzeń. Świat sztuki również funkcjonuje w warunkach coraz bardziej zdominowanych przez zasady rynku. Część reguł rządzących światem współczesnej sztuki może przypominać zasady funkcjonujące w świecie sportu.”1 Tegoroczny SURVIVAL ma więc na celu raczej krytykę i obnażenie śmieszności pewnych zjawisk, które można zaobserwować zarówno w świecie sportu, jak i w świecie sztuki, aniżeli entuzjastyczne połączenie sztuk plastycznych z kulturą fizyczną.

Ironiczne nastawienie kuratorów da się zauważyć już w haśle przewodnim Przeglądu, które brzmi (niczym wyjęte prosto z reklamowej kampanii jednego z gigantów sportowych marek ubraniowych) Up to you / Wszystko zależy od ciebie. W kontekście wieloletnich zmagań Przeglądu z różnorakimi przeszkodami, ma ono dosyć przewrotny charakter. W tym ironicznym duchu została też zrealizowana większość artystycznych prac, zaprezentowanych podczas czterodniowej wystawy na wrocławskim stadionie „Oławka”.

 

Wojna i inne aktywności fizyczne

Pośród licznych realizacji artystycznych nie zabrakło prac, które w sposób żartobliwy odniosły się do postawionych przez kuratorów zagadnień. I chyba nikomu, kto miał okazję zwiedzić wystawę, nie trzeba przypominać pracy Jerzego Kosałki – artysty, który od lat już przy okazji SURVIVALU zachwyca publiczność dystansem i poczuciem humoru. Instalacja wideo pt. Skok wzwyż, z cyklu: Moje prywatne mistrzostwa to krótki filmik, na którym oglądać możemy ślimaka pokonującego (w typowym dla siebie tempie) przeszkodę w postaci patyczka – a wszystko opatrzone jest wyjątkowo emocjonującym komentarzem sportowym.

W podobnym, żartobliwym duchu temat sportu i igrzysk potraktowali: Grzegorz Łoznikow (w serii zabawnych kolaży pt. Mistrz, w których przetworzone zostały dawne, niemieckie fotografie bohaterów igrzysk olimpijskich), Kamila Szejnoch (w dominującej nad płytą głównego boiska pracy pt. Euro maszt) i Franciszek Buchner (w swojej pracy pt. Podium, w której odwrócone zostały przyjęte wysokości poszczególnych elementów tytułowego obiektu). Nie brak też było prac o słodko-gorzkim wydźwięku, jak praca Michała Łagowskiego pt. Cioty, która, choć bawiła, w istocie obnażała przykrą prawdę o słownej agresji, jaką na boisku zwykle kieruje się do rywali. Wielu rozbawiła też pewnie (a jednocześnie zmroziła krew w żyłach i przywołała traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa) praca Agnieszki Popek- -Banach i Kamila Banacha, pt. Ćwiczenie, przedstawiająca znanego wszystkim świetnie z czasów szkolnych kozła, ukazanego jako swego rodzaju narzędzie tortur.

Praca pt. Ćwiczenie nie była zresztą jedyną realizacją tego artystycznego duetu. Banachowie po raz kolejny popisali się trafnością swoich spostrzeżeń (znani są już fanom SURVIVALU z wyjątkowej pracy pt. Lepiej przy okazji 9. edycji Przeglądu): w pracy pt. O-BIEG poruszyli temat współzawodnictwa i rywalizacji, istniejących w świecie sztuki, sportu, a także w życiu codziennym. Na przeszkodach do biegu przez płotki umieścili kolejno nazwiska najbardziej wpływowych artystów, kuratorów, teoretyków sztuki i galerników z ostatniego rankingu czasopisma artystycznego „Obieg”.

Na Przeglądzie znalazło się też kilku artystów, którzy odłożyli na bok sportowe szaleństwo i w swoich artystycznych przemyśleniach skupili się głównie na historii i specyficznej aurze miejsca organizacji SURVIVALU – wrocławskiego stadionu „Oławka”.

Maja Wolińska, zdecydowana mistrzyni sztuki wideo, z wyjątkowym wyczuciem estetycznym skonstruowała niezwykle piękny film, odcinający się od całej wystawy swoim (nietypowym dla świata sportu) refleksyjnym charakterem. Praca ściśle odnosiła się do rzeczywistości stadionu „Oławka” – a raczej rzeczywistości jego bezpośredniego otoczenia. Tuż za ogrodzeniem sportowego obiektu znajdują się liczne ogródki działkowe. Artystka postanowiła przenieść fragment świata zza murów na teren stadionu. Nie bez znaczenia pozostaje tu zabieg kuratorów polegający na umieszczeniu wideo w typowej działkowej altance ustawionej tuż przy ogrodzeniu. Dzięki temu zabiegowi zwiedzający stawał przed drzwiczkami do innego świata – świata, w którym czas toczy się znacznie wolniej niż na stadionie. I choć wszelkie działkowe prace niewątpliwie mają charakter aktywności fizycznych, to odbywają się one w łagodnym, stosownym do wieku ich uczestników tempie, będąc jednocześnie wolnymi od rywalizacji i współzawodnictwa. Każdy z olśniewających kadrów filmu Mai Wolińskiej jest świadectwem wytrwałości i nieustępliwości w powolnym procesie pielęgnacji tego, co ważne. Artystka prezentuje nam świat, w którym rytm wyznacza natura i w którym nic nie jest w sposób sztuczny „przyspieszone” (choćby w konsekwencji pragnienia, by przekroczyć własne możliwości). Stąd też tytuł pracy – Powolny sport.

Na tej samej płaszczyźnie – można by powiedzieć: zadumy, refleksji i wspomnień – pracowała Alicja Patanowska. Ona także odniosła się do specyfiki i historii stadionu „Oławka”. Przed laty na terenie stadionu znajdowało się najsłynniejsze we Wrocławiu targowisko, artystka stworzyła więc właściwą dla tego typu bazarów wystawkę z różnorakich przedmiotów. Wszystkie rzeczy pochodziły z jej prywatnej, osobliwej kolekcji, której elementy autorka oddawała zwiedzającym w zamian za wolną przestrzeń. Każdy z przedmiotów opatrzony był metką, wskazującą ile procent emocji, wspomnień i refleksji zawiera dany przedmiot. Najbardziej dociekliwi mieli okazję usłyszeć od autorki historię swojego nabytku. Praca poruszała znany chyba wszystkim temat kolekcjonowania i gromadzenia tego, co materialne, a następnie pozbywania się przez lata zgromadzonych obiektów – jako formy psychologicznego oczyszczenia i rozliczenia się ze swoją przeszłością. Poza tym odwoływała się do wspomnień wielu wrocławian – bo wśród mieszkańców miasta nie ma chyba osoby, która choć raz nie upolowałby czegoś na kultowym targowisku „Niskie Łąki”. Tym oto sposobem, dzięki pracy Patanowskiej pt. Wystawka, wielu odbiorcom sztuki udało się wyjść zwycięsko z SURVIVALU – z piękna pamiątką w ręku i z odpowiednią dawką wspomnień, refleksji i emocji, choć tym razem wcale nie sportowych!

A skoro mowa o oczyszczeniu i uwolnieniu, wyróżnia się na tle wszystkich stadionowych realizacji praca Michała Bieńka, ponieważ problem, który prezentuje (w gruncie rzeczy z dala od tematyki sportu) ciężko zamknąć w tworzących się na stadionie tematycznych ramach.

Artysta nawiązał do hasła tegorocznej edycji – Up to you / Wszystko zależy od ciebie – sięgając nie do fizycznych, a raczej do metafizycznych odniesień. Zaprezentował rozprawę Platona pt. Fedon, mówiącą o nieśmiertelności duszy i możliwości oddzielenia jej od fizycznego ciała. Kartki książki zostały przeplecione pojedynczymi rysunkami, które przy szybkim wertowaniu stron, na zasadzie animacji poklatkowej, prezentują iście olimpijski skok do wody. Zabieg ten nawiązuje do historii współczesnego Platonowi filozofa Kleombrotosa z Ambracji, który zafascynowany ideą nieśmiertelnej duszy, nie mogąc doczekać się jej przeniesienia na wyższy poziom egzystencji, skoczył do wody z miejskich murów i utonął. Praca może być też odniesieniem do innej, bardziej współczesnej historii – olimpijskiego skoczka do wody Grega Louganisa.

Louganis, podczas startu na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu w 1988 roku, doznał kontuzji i spadł do wody z okrwawioną głową. Dopiero kilka lat później ujawnił, że był już wtedy nosicielem wirusa HIV. Dzieło pozostawia zwiedzającego z pytaniem o faktyczną możliwość wpływu nas samych na naszą egzystencję, ale także podnosi problem poczucia odpowiedzialności współczesnego człowieka. Czy w liberalnym świecie, który utwierdza nas w przekonaniu, że wszystko zależy od nas samych, znajdujemy jeszcze miejsce na odpowiedzialność za słowa, czyny i decyzje? Czy odpowiedzialność nie jest dziś postrzegana jako przeciwstawienie dla wolności? I jaka jest kondycja świata, w którym oba te pojęcia wzajemnie się wykluczają?

Wśród licznych realizacji artystycznych część prac podjęła tematy nawiązujące do problemu narodowości, nacjonalizmu i podobieństwa rozgrywek sportowych do działań wojennych. Ten ostatni problem najlepiej ilustruje praca Marka Ranisa pt. 10:07:01. Wideo prezentuje amerykańską publiczność oglądającą zawody żużlowe. Salwy okrzyków, oklasków i zadowolenia poprzecinane są zdjęciami nalotów bombowych z Iraku. Praca jest ostrym i mocno krytycznym komentarzem do tematu „międzynarodowych rozgrywek”, nie koniecznie fair play.

Podczas tegorocznej edycji znalazło się kilka prac poruszających kwestie narodowych animozji (Tomasz Opania, Polscy rodzice niemieckich dzieci) oraz ich napędzania w sporcie i poprzez sport, który z kolei nierozerwalnie powiązany jest z historycznymi zaszłościami (Piotr Macha, Grill).

Polityczno-społeczne zabarwienie miała też praca Aleki Polis pt. Lucio, przywołująca historię Lucio Urtubii, który, fałszując czeki Citibanku, uszczuplił jego posiadanie o ok. 50 milinów dolarów, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczył na walkę z reżimami m.in. w Ameryce Południowej. Artystka, projektując olimpijski znicz (płonący przez cały czas trwania Przeglądu) i nadając mu kształt profilu Urtubii, zdaje się sugerować zwiedzającym typ współczesnego bohatera. Ponadto zestawia jego postać z postacią mitologicznego bohatera – Prometeusza, a całość wzbogaca opisem idei „anarchotricksteryzmu”, której to Prometeusz i Lucio Urtubia mieliby być czołowymi przedstawicielami. Zabieg godny trickstera, bo mało czujnym i łatwowiernym zwiedzającym (w tym autorce tekstu) pozwala uwierzyć w faktyczne istnieniu owego nurtu (którego artystka jest pomysłodawczynią).

W kontekście problemu narodowości najbardziej chyba kontrowersyjna okazała się praca Doroty Nieznalskiej pt. Konstrukcja rasy. Artystka przedstawiła wizerunki tzw. kiboli opatrzone nacjonalistycznymi hasłami. Tym samym odwołała się do teorii Ernesta Gellner’a, według której to nie narody tworzą nacjonalizmy, ale nacjonalizmy – narody. Praca, jak się okazało, wzbudziła kontrowersje pośród kibiców klubu Śląsk Wrocław, którzy, wzburzeni faktem, iż na jednym z banerów pojawił się szalik klubu Arka Gdynia, zerwali pracę w przeddzień otwarcia Przeglądu (odzyskane przez policję banery zostały przywrócone i były prezentowane przez cały czas Przeglądu).

Najbardziej dominującą nad całym stadionem – co szczególnie ciekawe, bo nie przybierającą żadnej formy wizualnej – wydawała się być praca Pawła Modzelewskiego pt. Mecz. Artysta zdecydował się emitować z głośników umieszczonych na trybunach stadionu „Oławka” (przez cały czas trwania Przeglądu) nagranie meczu z 1974 roku, w którym Polska walczyła z Brazylią o trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata w piłce nożnej. Dopiero po wyłączeniu nagrania stawało się jasne, że bez niego stadion „Oławka”, a co za tym idzie – cały Przegląd, wyglądałyby inaczej. Głos komentatora, niosący się po płycie trzech boisk i dalej, w zestawieniu z pustymi trybunami i murawą, dawał wyjątkowe, nieco melancholijne wrażenie. Nasuwają się tu myśli o ulotności sławy i szybko przemijających „dniach chwały”. Szczególnie, że w nagraniu powtarzają się znane wszystkim nazwiska, takie jak Smuda i Lato – wtedy, w 1974 roku wykrzykiwane z dumą i uwielbieniem, a dziś kojarzące się raczej negatywnie (szczególnie nazwisko Laty w kontekście ostatnich wydarzeń)2. Praca może być ilustracją swoistej pustki, jaka pozostała kibicom polskiego futbolu po 1974 roku i ich nigdy nie zaspokojonych, wielkich nadziejach, reprezentowanych przez zwycięstwo nad Brazylią. Jest to także sarkastyczny komentarz do tego, jak narodowy bohater (szczególnie ten, który nie potrafi odejść w stosownym momencie), może stać się przedmiotem drwin i zbiorowej pogardy.

Ponieważ „widowisko” i „zbiorowe przeżycie” stanowiły jedne z kluczowych pojęć tegorocznej edycji Przeglądu, w programie SURVIVALU nie zabrakło wykładów i debat dotyczących tych zagadnień. Pojawiły się także liczne performanse.

Na otwarciu Przeglądu pojawiła się m.in. grupa The Krasnals, odgrywając ping-pongowy mecz rakietkami wykonanymi z… lodu (wg scenariusza kuratorów). Spektakularne było też odpalenie rac w ramach pracy Capitalism and Schizophrenia Krzysztofa Furtasa. Najbardziej jednak widowiskowe, choć najmniej widoczne (bo zakopane w ziemi aż po szyję) okazały się dziewczyny z grupy ŁUHUU! (Karina Marusińska, Agnieszka Rzeźniak, Natalia Rzeźniak, Katarzyna Goleń – praca zatytułowana 4:0). Wystające z ziemi jednego z boisk cztery głowy wywoływały chyba największe (bardzo skrajne) emocje pośród zwiedzających.

 

Młode talenty i doświadczeni gracze, sława i zapomnienie

Pośród aż 50 artystycznych realizacji z pewnością znajdą się takie, które wywołały w zwiedzających emocje wystarczająco mocne, by mogły istnieć w ich świadomości jeszcze przez jakiś czas. Znajdzie się też z pewnością kilka takich prac, które tłum zwiedzających minął bez głębszej refleksji, oceniając jako mierne, przeintelektualizowane, bądź po prostu niezrozumiałe „dziwactwa” sztuki współczesnej. Ciekawie w kontekście tematu podobieństwa reguł rządzących w światach sportu i sztuki było obserwować jak artyści, podejmując w swych pracach wielokrotnie bardzo podobne tematy, musieli konkurować ze sobą o to, by to właśnie ich praca uplasowała się w najkorzystniejszym miejscu stadionu – by okazała się najbardziej wyrazistą, a co za tym idzie, przyciągnęła największą uwagę zwiedzających. Która z prac wygrała ten wyścig o widoczność i uwagę, pokaże zapewne czas i działająca wybiórczo pamięć odbiorców.

Mimo że niektóre „survivalowe” twory z pewnością dotkną krytyka lub zapomnienie, Przegląd ma tę zaletę, że co roku podejmuje się ryzyka pokazywania prac początkujących twórców. Choć wieloletnie doświadczenie organizatorów i tradycja SURVIVALU pozwala jego kuratorom na zapraszanie sławnych nazwisk z pierwszych miejsc „obiegowego” rankingu, opiekunowie Przeglądu regularnie decydują się dawać szansę mniej doświadczonym „zawodnikom”. Takie działanie może być ryzykowne z punktu widzenia „szanującego się kuratora”, ale tylko ono pozwala wyłonić młode talenty, które niebawem, być może, dołączą do zaszczytnego grona stojących na podium świata współczesnej sztuki.

 

Na fali entuzjazmu: o świetności sztuki i sportu

Przegląd Sztuki SURVIVAL co roku mierzy się z problemami wynikającymi z przyjętego przezeń sposobu prezentacji sztuki. Docenia sukcesy sztuki w przestrzeni publicznej, ale i ma na uwadze swoje potknięcia – czyni z nich użytek, wyciąga wnioski i dzieli się nimi z odbiorcami. Dzięki temu, w rezultacie, ze zderzenia sztuki z przestrzenią publiczną korzystamy wszyscy. Obserwując coroczne wydarzenia wokół SURVIVALU – negatywne i pozytywne reakcje widzów, tworzące się więzi i relacje – uczymy się wiele o nas samych, o naszych sąsiadach, o miejscach w których bywamy, bądź które omijamy, a także, najogólniej, o mieście, w którym żyjemy. I choć może się nam wydawać, że świetnie to miasto znamy, co roku okazuje się, że wciąż kryje ono w sobie ogromne pokłady fascynujących historii i niewyczerpanych tematów, które niespodziewanie poznać możemy przy pomocy narzędzia, jakim jest sztuka współczesna.

Być może to stwierdzenie naiwne, wypowiedziane na fali zaraźliwego entuzjazmu wokół Euro 2012 – cóż poradzić…? – ale pozytywny, sportowy duch walki udziela się najwyraźniej nie tylko zwolennikom kultury fizycznej, ale i fanom intelektualnych ćwiczeń i artystycznych rozgrywek.

 

  1. http://www.survival.art.pl/,118; dostęp z dnia: 29.06.2012.
  2. Grzegorz Lato – od 2008 roku do chwili obecnej (2012) – prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przed rozpoczęciem w Polsce Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2012 zaręczył, że jeśli reprezentacja Polski nie awansuje z fazy grupowej do fazy pucharowej – podda się do dymisji. Polska nie „wyszła z grupy”, Grzegorz Lato nie zrezygnował jednak z funkcji prezesa PZPN.
Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Zapoznaj się z naszą polityką prywatności