Trójgłos o audiosferze fabryki… W KONTEKŚCIE BADAŃ NAD PEJZAŻEM DŹWIĘKOWYM

> Robert Losiak

 

W literaturze poświęconej zagadnieniom pejzażu dźwiękowego problem dźwięków fabryk pojawia się stosunkowo rzadko. Być może wynika to z faktu, że dźwięki te w tradycji tej dyscypliny wiedzy – wyrosłej na gruncie idei ekologii akustycznej – interpretowane są zazwyczaj jako hałasy, zanieczyszczenia foniczne, o których należy mówić raczej w kontekście ich redukcji niż ochrony czy upamiętnienia. Ojciec szkoły badań nad pejzażem dźwiękowym, Raymond Murray Schafer, głównej przyczyny niekorzystnych zmian we współczesnym, zwłaszcza wielkomiejskim środowisku akustycznym (które opisywał pojęciem lo-fi, oznaczającym środowisko dźwiękowo nieprzejrzyste, redundantne), upatrywał w rewolucji przemysłowej i wynikającej z niej dominacji dźwięków mechanicznych (maszynowych) nad tzw. „naturalną” – przyrodniczą – audiosferą. Cechy akustyczne dźwięków maszyn (jak głośność, przekraczająca często próg naturalnej tolerancji słuchu ludzkiego, ciągłość i powtarzalność, niekiedy skrajnie wysokie lub niskie częstotliwości, nieprzyjemna barwa) powodują, że ich percepcja – jakby to ujął Schafer – nie sprzyja odczuwaniu harmonii i wewnętrznego spokoju, a przeciwnie: wzmaga napięcie, wywołuje agresję, zmęczenie, zniechęcenie czy otępienie. W środowisku dźwięków przemysłowych ucho ludzkie traci orientację, a ludzki głos przestaje być słyszany. Podstawowymi modułami dla ludzkiego środowiska akustycznego są ucho i głos człowieka. […] Gdy dźwięk otoczenia osiąga takie proporcje, że ludzkie głosy są zamaskowane lub przytłoczone, to znaczy, że stworzyliśmy środowisko nieludzkie – pisze Schafer w swoim artykule programowym Muzyka środowiska. Wiele z opinii kanadyjskiego badacza nie straciło na ważności, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że perspektywa, w jakiej o dźwiękach przemysłowych myślał i pisał w latach 70. XX wieku, jest już dziś mocno zdezaktualizowana; niewątpliwie nie uwzględnia nowoczesnych technologii produkcyjnych, opartych na elektronice, informatyce, nanotechnologii. Zresztą sam autor świadomie odwołuje się do tradycji przemysłu z XIX i początków XX wieku, cytując np. passus z najsłynniejszej powieści Stendhala, w której pojawia się opis brzmienia wytwórni gwoździ, czy fragment opowiadania Tomasza Manna, odnoszący się do dźwięków fabryki parowozów. Te przykłady niewątpliwego „barbarzyństwa” audiosfery fabrycznej można wszakże skonfrontować z pochodzącym z 1913 roku manifestem futurystycznym Sztuka hałasów Luigiego Russola i zawartą w nim apologią dźwięków przemysłowych jako przejawów nowych czasów oraz nadziei na nowe – otwarte na niespodzianki estetyczne – ludzkie ucho. W ślad za wystąpieniem Russola i jego futurystyczną muzyką pojawiły się działania artystyczne zafascynowanych brzmieniowym kosmosem maszyn i fabryk kompozytorów, m.in. Honeggera, Prokofiewa, Mosołowa. W tej chwili jednak nie o to chodzi, by rozstrzygać, po czyjej stronie była racja w tym estetyczno- ekologicznym sporze. Problem dźwięków fabrycznych jest bowiem współcześnie kwestią odnoszącą się nie tylko do sfery wąsko rozumianej ekologii akustycznej, a także sztuki, ale do szerokiego kontekstu kultury. Nie można bowiem nie dostrzec faktu, że dźwięki przemysłowe stały się przez ostatnie dwa stulecia ważnym aspektem codziennego życia ludzi, niezbywalnym elementem ich dźwiękowego otoczenia, świadectwem historii społecznej i cywilizacyjnej, a wreszcie przekazem kulturowej tradycji. Wyrazem tego, nieraz silnego związku z dźwiękami przemysłowymi mogą być sentymentalne wspomnienia samych ludzi, mieszkańców miast i pracowników fabryk, przywoływane w pracach antropologów kultury czy badaczy audiosfery.

W badaniach polskich najwięcej jak dotąd uwagi poświęcono pejzażowi dźwiękowemu miast górnośląskich, odnosząc się do dźwięków przemysłowych jako przejawów niematerialnego dziedzictwa regionu o istotnym znaczeniu dla jego kultury. Niektóre z charakterystycznych dla Górnego Śląska dźwięków fabrycznych, jak np. kopalniane buczki, syreny alarmowe, dzwonki wind górniczych, wyróżniają się oryginalnym, intrygującym, a nierzadko przyjemnym dla ucha brzmieniem, o czym wspominają indagowani mieszkańcy w wywiadach badawczych. W badaniach etnologów oraz geografów krajobrazu pojawiają się opisy znaczeń dźwięków przemysłowych w kontekście życia codziennego śląskich rodzin, analizy ich funkcji komunikacyjnych oraz orientacyjnych w przestrzeni i czasie, wyznaczających i regulujących porządek i rytm dnia. Dźwięki fabryczne w przekazach mieszkańców Górnego Śląska traktowane były nierzadko jako przynależne do audiosfery domowej, prywatnej, co wynikało z bezpośredniej bliskości zakładów pracy i miejsc zamieszkania pracowników (np. osiedla górnicze przy kopalniach). Audiosfera fabryczna była więc oswojona i zrozumiała; dla pracowników oraz członków ich rodzin stanowiła ważną – niekiedy podstawową – informację o przebiegu dnia pracy (rozpoczęciu, przerwach, zakończeniu), możliwych niebezpieczeństwach, nieprzewidzianych zdarzeniach. Dźwięki dochodzące z kopalń nasłuchiwane były nie tylko przez wyczulonych na zagrożenie metanowe czy tąpniecie górników, ale także przez ich żony czy matki. Wsłuchiwanie się w rytm i brzmienie maszyn włókienniczych, obrabiarek, suwnic czy dźwigów fabrycznych dawało pracownikom orientację o trybie pracy urządzeń, a także potencjalnej możliwości wystąpienia awarii. Także w szerszym planie życia i funkcjonowania miast dźwięki fabryczne odgrywały istotną rolę społecznie integrującą. Sygnalizowane niegdyś fabrycznymi syrenami godziny rozpoczęcia i zakończenia zmiany, odgłosy pracy hut, walcowni, szlifierni, tartaków, detonacje w kamieniołomach, szeroko rozlegające się w okolicy brzmienie kolejowych transportów towarowych – odmierzały rytm życia w miastach i miasteczkach, stanowiły dźwiękową dominantę  w audiosferze i budowały poczucie zakorzenienia w pejzażu dźwiękowym miejsca zamieszkania. Pejzażu, który wraz z zanikaniem zakładów pracy lub zmianą sposobów produkcji często niepostrzeżenie dla samych mieszkańców zaczął stopniowo pustoszeć, zastąpiony przez uniwersalny motoryzacyjny gwar, pozbawiony specyficznego kolorytu i dźwiękowych dominant. Obecnie dźwięki dawnych fabryk zaczynają być postrzegane jako foniczne zabytki, wymagające ochrony czy upamiętnienia jako element niematerialnego dziedzictwa. Dobrym przykładem tej tendencji może być niezwykle interesujący międzynarodowy projekt dokumentacyjno-badawczy Work With Sounds, realizowany w latach 2013–2015 przez wybrane europejskie muzea techniki i przemysłu, którego celem była rejestracja i udostępnienie (za pośrednictwem strony internetowej) dźwięków pracy związanych z odchodzącymi w przeszłość zawodami, technologiami i urządzeniami.