Czego kurator szuka w mieście?  

> Anna Kołodziejczyk

 

Czego kurator szuka w mieście?

Sytuowanie działań artystów w przestrzeni publicznej inicjuje zjawiska, które można określić mianem „miejskiej akupunktury”. Poszukiwanie lokalizacji dla przeglądu odbywa się według podobnego tropu: musi mu towarzyszyć odczucie, że dane miejsce to może ujawnić zarówno swoją słabość, jak i potencjał. Powinno też być przede wszystkim obszarem żywym, przestrzenią krzyżowania się wielu oczekiwań i potrzeb. Miejską akupunkturą staje się wtedy eksponowanie zastanego wycinka miasta z całym ładunkiem występujących w nim relacji, emocji i perspektyw.

Wybierając co roku inny fragment miasta, docieramy do różnych aspektów danej lokalizacji. Pozostawia to wiele miejsca na improwizację, ugruntowanie lub zmianę własnych przekonań, każe stawiać pytania o sens sztuki, daje szansę sprawdzenia jej nośności, komunikatywności, znaczenia.

Wiadomo jednocześnie, że teren jednorazowych działań artystycznych do kogoś należy, wkraczamy zatem na obszar własności prawnej i mentalnej, stykamy się z zagadnieniem obywatelstwa.

 

Czego sztuka szuka w mieście?

Sztuka wychodząca poza instytucje wystawiennicze może budzić podejrzenia – czego tak naprawdę poszukuje w tak nieelitarnym miejscu, pozbawiona swojego podstawowego kontekstu (instytucji)? Zwłaszcza że, jak zauważa Anna Maria Potocka, przestrzeń publiczna wcale nie deklaruje zaproszenia dla sztuki, raczej sama jest stroną, która próbuje stać się częścią życia publicznego.   Istotą przeglądu SURVIVAL jest sumowanie pewnych doznań w obrębie wybranego wycinka miasta. Czy jednak tylko artystycznych? Grzegorz Dziamski traktuje sztukę publiczną jako swego rodzaju continuum, przebiegające od estetyki do polityki. W tym ujęciu sztuka w przestrzeni publicznej staje się społecznym działaniem (polityką), które ma swój wymiar estetyczny. Cienka jest granica między prawdziwie upojną sztuką a eksperymentem z pogranicza socjologii.

Artyści decydujący się na działanie w takim obszarze powinni być świadomi potencjalnej ignorancji odbiorcy w kwestii pojmowania autorstwa. Sztuka w przestrzeni publicznej często się maskuje, by z zaskoczenia dotrzeć do swojego widza. Artysta tworzy nijako dla odbiorcy masowego, a zignorowanie potencjalnych trudności wynikających z „masowości” sztuki publicznej przesądza o sile jego sztuki. Kto szuka sztuki w przestrzeni publicznej, a kto ją przypadkiem odnajduje i nawet o tym nie wie?

Przestrzeń, w obrębie której lokują się obiekty przeglądu, staje się poligonem artystycznych ofert. Nieobecność „instytucji” jest tutaj pozorna – wtajemniczeni są kuratorzy, którzy zadbali o rozwój wydarzeń. Kto jednak stanowi odbiorcę sztuki publicznej?

Projekt Marka Krajewskiego „Niewidzialne miasto” udowodnił, że nie ma terenów dziewiczych w ujęciu kreowania miejsc. Artysta wkracza więc na „cudze podwórko” i może jedynie zastosować praktykę dodawania. Ale w odróżnieniu od poprzednio zastosowanych strategii czyni to w imię bezinteresowności sztuki, na poziomie znacznie bardziej zmysłowym.

Z rezultatem tego rodzaju praktyk spotyka się odbiorca zbiorowy, czego konsekwencją staje się natężenie miejskich wędrówek zapomnianymi szlakami. Moment nabierania odwagi do eksplorowania nieznanych i nieoswojonych dotąd stref ma swoją wagę. Sztuka staje się pretekstem do odbywania indywidualnych podróży, odwiedzania obszarów należących do kogoś innego. Odkrywanie takich miejsc (podwórka, klatki schodowe, zaułki) – rzadko uprawiane na co dzień (nie mamy w zwyczaju włóczyć się bez celu) – nagle staje się usprawiedliwione; gremialne wędrówki i masowość realizują się pod szczytnym celem: szukamy sztuki.

Odnajdywanie na mapie przestrzeni wydarzeń artystycznych to rozrywka kusząca (dla przygotowanego widza). Przyjemności może również dostarczać intuicyjne „natrafianie” na obiekty sztuki (widz przypadkowy). Nawet jeśli – podobnie jak na tegorocznym berlińskim Biennale w Sculpture Park – doszukujemy się sztuki tam, gdzie jej nie ma. Ostatecznie jednak misterna praca kuratorów, którzy planują rozmieszczenie obiektów i wydarzeń, konstruując pętle i warstwy narracyjne, może okazać się fiaskiem. Przy powierzchownym, przypadkowym albo wybiórczym oglądzie prac zostają i tak ledwie strzępy i dalekie impresje. A nawet przed wnikliwym odbiorcą otwiera się nieznośna perspektywa – znajdź mnie, jeśli potrafisz!

 

Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Zapoznaj się z naszą polityką prywatności