Krótka historia „czynu zabronionego”

> Anna Kołodziejczyk, Anna Stec, Michał Bieniek

 

Zmieniająca się na przestrzeni ponad stu lat funkcja budynku przy ulicy Księcia Witolda 40  we Wrocławiu związana była nierozerwalnie z kategorią „czynu zabronionego”.

W okazałym, pięcioskrzydłowym i czterokondygnacyjnym gmachu, wzniesionym w 1907 roku, mieścił się najpierw Główny Urząd Celny. Jego surowa, oszczędna w formie architektura, wzbogacona o neomanierystyczny kostium stylowy (uważany wówczas w Niemczech za „styl narodowy”), w pełni odpowiadała specyfice ulokowanej tu instytucji. U schyłku lat trzydziestych, na skutek reorganizacji administracyjnej przeniosły się tutaj Policyjne Koszary Prewencji, zajmując przestrzeń po dawnym Urzędzie. Charakterystyczne, umiejscowione na zakończeniach skrzydeł budynku wykusze w kształcie wieżyczek, z których roztacza się rozległy widok na miasto i gdzie mieściły się do niedawna gabinety komendantów policji, przypominają więzienne, obserwacyjne wieże, co znowu budzi asocjacje z nadzorem i egzekwowaniem prawa.

Wewnętrzna struktura budynku, będąca sekwencją amfiladowych pomieszczeń i gabinetów, przypomina z kolei miejsce akcji Procesu Franza Kafki, uruchamiając skojarzenia wokół schematu zbrodnia – proces – kara oraz poczucia wyobcowania i bezradności wobec biurokratycznego systemu.

Otwierająca powieść Kafki sentencja: „Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany” 11 Franz Kafka, Proces, przeł. Bruno Schulz, Mediasat, Kraków 2004. ↩︎, inicjuje literacką wędrówkę po surrealistycznym świecie sądowej biurokracji, w którym dominuje poczucie grozy. Pozostaje to w ścisłej relacji z tematyką 13. edycji Przeglądu Sztuki SURVIVAL, która „czyn zabroniony” rozpatruje także w kontekście zagubienia jednostki w środowisku przepisów, praw, zasad, reguł.

„Czyny zabronione”, hasło tegorocznego Przeglądu, zainspirowane terminem prawniczym, zostało skonstruowane w ścisłym powiązaniu z funkcją i historią miejsca. Kompleks przy ulicy Księcia Witolda przez wiele lat stanowił obiekt o znaczeniu administracyjnym, potem był organem niezbędnym dla poprawnego funkcjonowania miasta, zapewniającym ochronę dóbr prawnych (społecznych), a zatem będącym instrumentem ochrony społeczeństwa. Hasło Przeglądu pozwala na opisywanie za pomocą sztuki szeregu problemów związanych zarówno z obowiązywaniem, jak i stosowaniem przepisów karnych.

Motyw „czynu zabronionego” ma swoje szczególne znaczenie także w odniesieniu do miasta rozumianego jako obszar w wyjątkowy sposób narażony na występowanie wiktymizacji. W dynamicznie rozwijających się metropoliach, w których ciągle przyrasta liczba mieszkańców, równocześnie wzrasta poczucie anonimowości, tym samym powiększając ryzyko wystąpienia zdarzeń przestępnych. Badania jednoznacznie wykazują, że poziom przestępczości zależny jest od poziomu cywilizacyjnego mierzonego zamożnością ludzi, co buduje prostą konstatację: większa zamożność i odsetek ludności miejskiej skutkuje wzrostem poziomu przestępczości. Motyw „grzesznego miasta” (sin city) wykorzystywany jest w sztuce i kulturze jako metafora ludzkiego upadku. Warto by tu wspomnieć chociażby obraz miasta skrajnie zepsutego, ukazanego w Zbrodni i karze Fiodora Dostojewskiego, przepełnionego nędzą, głodem, pijaństwem i chciwością. To współczesna Sodoma, miejsce demoniczne, miasto grzechu, które chyli się ku upadkowi.

Wpisany w tegoroczną tematykę Przeglądu motyw występku bardzo silnie koresponduje z historią Wrocławia, naznaczoną niechlubnym wątkiem masowych grabieży występujących na terenie Ziem Odzyskanych zaraz po kapitulacji III Rzeszy. Rok 1945, nazywany we Wrocławiu „rokiem zero”, zapoczątkował falę indywidualnego i urzędowego szabru. Polacy, Niemcy i Sowieci, pionierzy, złodzieje i bandyci, rekwizycje, rabunki i morderstwa: w maju 1945 roku stolica Dolnego Śląska była chyba najmniej bezpiecznym miastem w Polsce. Na odebrane Niemcom tereny ruszyły tłumy – w odpowiedzi na rozpowszechnione w centralnej Polsce legendarne opowieści o nieprzeliczonych skarbach, spoczywających w opuszczonych, niemieckich miastach.

Pierwszy prezydent Wrocławia, Boleslaw Drobner, swoje wspomnienia o pierwszych dniach w zdobytym mieście zatytułował: Zdobyliśmy polskie Złote Runo 22 Bolesław Drobner, Zdobyliśmy polskie Złote Runo, w: Trudne dni. Wrocław 1945 r. we wspomnieniach pionierów, t. 1, Wrocław 1960. ↩︎, prawdziwy charakter tego „skarbu” oddają jednak raczej słowa słynnego, wrocławskiego matematyka Hugo Steinhausa, postrzegającego powojenny Wrocław jako „największą kupę dziadów na największej kupie cegieł i rumowisku w Europie” 33 Hugo Steinhaus, Wspomnienia i zapiski,  Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2002. ↩︎.

Atmosferę tamtych wydarzeń znakomicie opisuje, zrealizowany w 1964 roku, film Prawo i pięść w reżyserii Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego. Główny bohater filmu, Andrzej Kenig (Gustaw Holoubek), były więzień obozu koncentracyjnego, znajduje się w grupie mającej za zadanie zabezpieczyć przed kradzieżą mienie na terenie Ziem Odzyskanych. Mężczyzna szybko przekonuje się, że jego koledzy to w rzeczywistości szabrownicy, którzy nie przebierają w środkach, by zdobyć fortunę.

Określany przez recenzentów mianem „polskiego westernu”, film Prawo i pięść stanowi studium swoistej znieczulicy społecznej na zło, opowiada o postawie wykluczającej aktywność, zgodnie z zasadą: jeżeli ja sam nie kradnę, czy nie morduję, to nie muszę wtrącać się do spraw innych ludzi 44 Źródło: http://www. filmpolski.pl/fp/index. php?film=121952 ↩︎.

Utożsamiane z tytułowym „czynem zabronionym” zło od zawsze było w centrum zainteresowania człowieka i sztuki. Występki, zbrodnie, demony i upadek moralny społeczeństwa – to tematy, które od wieków pociągają i inspirują artystów różnych dziedzin.

W malarstwie klasycznym możemy odnaleźć niezliczoną liczbę przykładów przedstawiania motywów zbrodni. Jedną z najsłynniejszych scen morderstwa, którą na przestrzeni wieków szczególnie upodobali sobie artyści, była scena zabójstwa Holofernesa przez Judytę, powtarzana przez największych mistrzów malarstwa: Michelangela Caravaggia, Annibala Caraccia, Petera Paula Rubensa, a także (jedno z najbardziej dramatycznych przedstawień) przez Artemisę Gentileschi, w historii malarstwa jedną z nielicznych kobiet, która scenę zabójstwa malowała jako następstwo własnych dramatycznych przeżyć – gwałtu i tortur, jakim była poddawana podczas procesu sądowego. Podobnie, scenę zabójstwa Abla przez Kaina na swoich płótnach uwieczniali najwięksi mistrzowie: Tycjan, Tinotretto czy Marc Chagall.

Obrazowanie zepsucia społeczeństwa i ludzkiego pociągu do zła upodobał sobie także flamandzki artysta Jan Steen, prezentując na swoich płótnach życie codzienne ówczesnej mu Holandii – rozpustę, pijaństwo i karczmiane awantury.

Jednak najbardziej pociągający i sugestywny obraz zła udało się zapewne stworzyć w warsztacie Hieronima Bosha, gdzie w jednym dziele zdołano ująć wszystkie najcięższe „czyny zabronione” świata zachodniego – 7 grzechów głównych. Specyfikę ludzkiej natury oraz to, co w człowieku najgorsze, udało się przedstawić w tak wyrazisty, mięsisty i intrygujący sposób, że niezmiennie od kilkuset lat od malowidła trudno oderwać spojrzenie. Dzieło już zawsze prowokować będzie pytanie: dlaczego to właśnie zło okazuje się być tak pociągające i kuszące, że zarówno w życiu, jak i w sztuce bierze górę nad człowiekiem i sprawia, że tak ciężko jest się go wyrzec.

Nad tym jak pogodzić fakt istnienia zła w świecie z faktem, iż świat stworzony został przez idealnego i nieskończenie dobrego Boga, zastanawiał się m.in. Leibnitz. Twierdził, że zło (metafizyczne) jest pierwiastkiem koniecznym dla stworzenia bytów, dlatego Bóg zezwala na istnienie zła w świecie. W późniejszych epokach wierzono, że zło jest niezależne od Boga, jest tworem człowieka i przyczyną braku jego moralności. Przełom w pojmowaniu zła przyniosły czasy nowożytne. Wtedy też swój początek bierze zjawisko upozytywniania zła. Błąd widziano odtąd jako warunek niezbędny w procesach poznawczych, a brzydocie nadano wartość estetyczną. Te zmiany wpłynęły znacząco na pojmowanie zła w kolejnych stuleciach, które odtąd w literaturze, filmie czy sztukach wizualnych występuje zwykle jako coś pociągającego, atrakcyjnego, a nawet pięknego.

XIX wiek wyodrębnił, będącą synonimem zła, brzydotę jako oddzielną kategorię estetyczną. Stała się ona motorem do eliminowania banału i schematów w sztuce. Jak twierdzi Lars von Trier, zło zawiera w sobie więcej obrazów i inspiruje do znacznie większej ilości wizualnych rozwiązań.

Hasło „czyny zabronione” w odniesieniu do sztuk wizualnych sugeruje wiele wątków związanych nie tylko z klasycznym pojmowaniem motywu zbrodni i występku jako inspiracji dla artystów, lecz także sugeruje wiele odniesień do „czynów zabronionych” w sztuce, jakimi mogą być oszustwa, fałszerstwa i mistyfikacje. W historii sztuki odnajdujemy wiele działań bezprawnych lub na granicy legalności. Wiele z nich dotyczy problemu fałszerstwa. Jednego z najsłynniejszych fałszerstw w świecie sztuki dokonał Han Van Meegeren – holenderski malarz, który kierowany niechęcią wobec krytyków i ekspertów sztuki, postanowił z nich zadrwić, wykonując perfekcyjne kopie dzieł holenderskich mistrzów, w szczególności Jana Vermeera. Jego prace, takie jak Uczniowie w Emaus czy Chrystus i jawnogrzesznica, zostały sprzedane do największych kolekcji sztuki jako oryginalne dzieła Vermeera, a sam Van Meegeren zarobił na swej działalności blisko 50 mln dolarów. Mimo iż w późniejszych latach fałszerz przyznał się do wykonania kilkunastu kopii dzieł mistrzów holenderskich, dopiero po jego śmierci zaawansowane metody badania autentyczności dzieł sztuki pozwoliły potwierdzić jego autorstwo.

„Czyny zabronione” w odniesieniu do sztuki niekoniecznie muszą kojarzyć się wyłącznie z tym, co niemoralne i społecznie potępiane. Szczególnie w sztuce najnowszej to, co zabronione – umyślne działania na granicy prawa – jest często włączane w zbiór metod artystycznych twórców współczesnych, stając się częścią ich artystycznego manifestu, a nawet pełnoprawną dziedziną sztuki. We współczesnym „artworldzie” takie działania cieszą się wręcz uznaniem i utożsamiane są ze strategiami subwersywnymi, czyli z tak zwaną sztuką inteligentnego oporu. Jednym z najbardziej oczywistych skojarzeń między sztuką a działaniami nielegalnymi jest sztuka graffiti, bądź szerzej – street artu, a także działania, u których podstaw leży prowokacja – culture jamming, lub obalanie istniejącego systemu znaczeń, semantyki reklam – adbusting, subvertising.

Sztuka współczesna jest jedną z tych dziedzin, w której w ostatnich latach szczególnie popularne stały się działania polegające na stosowaniu praktyk „zawłaszczania”, „transformowania”, a nawet „destrukcji”, a więc wszystkie działania wywrotowe, tricksterskie, na granicy norm i prawa, zaburzające ustalony odgórnie porządek. Także tworzenie wielkich mistyfikacji staje się sztuką samą w sobie, jak w przypadku izraelskiego artysty Roee Rosena, który stworzył i wypromował fikcyjną, belgijską artystkę Justin Frank. Artysta nie tylko sam stworzył całą kolekcję prac, których autorką miała być Frank, lecz także postaci krytyków sztuki, które jej twórczość miały badać.

Tworzenie fikcji na potrzeby sztuki obecne było zresztą od zawsze w biografiach sławnych artystów w procesie kreowania własnego wizerunku. Na przykład Joseph Beuys w swoją biografię wplatał zdarzenia, które prawdopodobnie nigdy nie miały miejsca – np. jako niemiecki lotnik rozbił się nad Krymem, gdzie znaleźli go Tatarzy, którzy wysmarowali go łojem i owinęli filcem, dzięki czemu został on cudownie wyleczony. Historia ta miała uzasadniać wykorzystywanie tych dwóch materiałów w twórczości artysty.

Tenże Beuys odnaleźć miał podobieństwa w metodzie działania zarówno artysty, jak i kryminalisty – jego zdaniem prawdziwa i nieograniczona kreatywność jest nieskrępowana prawem i możliwa jedynie przy odrzuceniu prawa, przepisów i obowiązujących w społeczeństwie norm. Współczesna psychiatria, badając psychiczne zaburzenia, doszukuje się zresztą powiązań między przestępczością a kreatywnością. Nauka wyróżnia podobne procesy działania przestępców i artystów – od impulsu zapalającego akcję do wykonywania swojego „dzieła”.

Nic więc dziwnego, że to właśnie za pomocą sztuk plastycznych, od początków ich istnienia po dziś dzień, starano się zaprezentować studium skrajnych, ludzkich emocji: od gniewu i furii towarzyszących zbrodni w afekcie do cichej chęci zemsty, wyrachowania czy oddania sprawie, idącego zwykle w parze ze zbrodnią skrzętnie zaplanowaną, zbrodnią, która może być pojmowana jako plan doskonały – dzieło sztuki.

 

Anna Kołodziejczyk – artystka i kuratorka. Studiowała na Wydziale Malarstwa i Rzeźby krakowskiej i wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Od 2005 roku pracuje w Katedrze Malarstwa na Wydziale Malarstwa i Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. Jest członkinią Fundacji Sztuki Współczesnej ART TRANSPARENT. Od 2008 roku kuratorka Przeglądu Sztuki SURVIVAL. Laureatka wielu nagród,  m.in. WARTO 2010 „Gazety Wyborczej” w dziedzinie sztuk wizualnych.

Anna Stec – absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim, stypendystka na Universidad de León. Od 2011 roku współpracuje z Fundacją Sztuki Współczesnej ART TRANSPARENT jako kuratorka wystaw w galerii sztuki współczesnej Mieszkanie Gepperta oraz przy Przeglądzie  Sztuki SURVIVAL. Swoje artykuły na temat sztuki publikowała m.in. w „Monogram Magazine”, „Formacie” i na Obieg.pl.

Michał Bieniek – prezes Zarządu Fundacji Sztuki Współczesnej ART TRANSPARENT, twórca i kurator generalny Przeglądu Sztuki SURVIVAL, pomysłodawca i opiekun wrocławskiej galerii sztuki współczesnej Mieszkanie Gepperta. Absolwent Wydziału Malarstwa i Rzeźby wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Od 2010 roku studiuje Curating Contemporary  Art w Royal College of Art w Londynie. Od 2014 roku kurator ds. sztuk wizualnych Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Laureat wielu  konkursów stypendialnych i nagród.