WROH2O
11. edycja Przeglądu Sztuki SURVIVAL, Wrocław, 22–30.06.2013
> Anna Stec
współpraca kuratorska przy Przeglądzie
Co roku, już od 11 lat, Przegląd Sztuki SURVIVAL zajmuje inną przestrzeń Wrocławia, wydobywając na światło dzienne jej walory, a niekiedy – niedoskonałości. Każdej edycji towarzyszy też inna myśl przewodnia i uzupełniające ją hasło. Tym razem głównym tematem Przeglądu stała się woda oraz (jak komentują kuratorzy) zagadnienie „(…) obecności rzeki w mieście wraz z jej życiodajnym, jak i unicestwiającym charakterem”. Dlatego też 11. edycja SURVIVALU została usytuowana wzdłuż jednego z nadodrzańskich traktów spacerowych, na terenie Bulwaru Xawerego Dunikowskiego, w sąsiedztwie wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Hasłem tegorocznej odsłony stało się zawołanie „Płyniemy!”, zapożyczone z filmu Nóż w wodzie Romana Polańskiego.
Woda od zawsze fascynowała artystów, starających się przedstawić jej piękno i uchwycić zmienny charakter. Próbę ukazania niezwykłości tego żywiołu w sztuce dostrzec można szczególnie w rzeźbie czy architekturze – od form małej architektury, takich jak miejskie fontanny, po monumentalne i spektakularne założenia architektoniczne, których znaczącym elementem jest woda. W malarstwie fascynacja ulotnością i pięknem wodnych zjawisk staje się szczególnie widoczna dopiero u Williama Turnera, który jak nikt inny potrafił uchwycić zjawisko zmiany stanu skupienia wody – od stanu ciekłego ku parze wodnej, czy później u impresjonistów, usiłujących zatrzymać na płótnie ślizgające się po powierzchni wody światło. Jednak dopiero rozwój fotografii dał malarstwu możliwość wyjątkowo precyzyjnego odwzorowania na płótnie ulotnych momentów z wodą w roli głównej (np. obraz Bigger Splash Davida Hockneya został namalowany na podstawie fotografii). Rozwój nauki i technologii daje zatem sztuce współczesnej coraz większe możliwości, pozwalające uchwycić żywiołowość i efemeryczność fenomenu, jakim jest woda.
Podczas tegorocznej edycji Przeglądu Sztuki SURVIVAL owe możliwości szczególnie widoczne były w prezentowanych pracach wideo np. w serii Double Dream (opracowanej przez kuratorkę Małgorzatę Sobolewską), w instalacji pt. Rozedrganie fal Luizy Zimerman, czy w imponującej pracy wideo Mai Wolińskiej pt. Zacieranie (wykonanej w rzeczywistości dla 7. edycji Przeglądu), pokazanej w tym roku w ruinach nowożytnego Bastionu Ceglanego. Większość artystów zdecydowała się jednak na podjęcie tematu wody, skupiając się na tym, co w danym obszarze zastane (co jest zresztą zabiegiem typowym dla survivalowych praktyk).
Do tematu wody i obecności rzeki w mieście artyści podeszli w różnorodny sposób – jedni, postrzegając wodę w sposób sentymentalny, skupili się na jej romantycznej symbolice, bazując w głównej mierze na malowniczości rzeki w mieście. Inni podkreślili jej szkodliwy charakter, ukazując wodę jako element zagrożenia. Jeszcze inni podjęli grę z odbiorcą, prowokując go do interakcji. Na tegorocznym Przeglądzie nie zabrakło oczywiście odniesień do historii miasta oraz ironicznych komentarzy do zastanej rzeczywistości. Niektórzy potraktowali temat wody powierzchownie, inni postanowili dogłębnie go zbadać. Taką dogłębną interpretacją tematu (dosłownie i w przenośni) była m.in. propozycja Miry Boczniowicz. Artystka, w pracy pt. Archeologia Odry „Cytat Ewidentny” przybliżyła wrocławianom to, co odległe i niedostępne – skryte pod powierzchnią wody: w klubie festiwalowym obejrzeć można było sfilmowane przez nurków dno Odry i odkryć tajemnice płynącej przez Wrocław rzeki.
Tegoroczny SURVIVAL, w przeciwieństwie do poprzedniej edycji, został ulokowany w samym centrum Wrocławia. Zwiedzanie (a dla znacznej części odbiorców – przypadkowe spotkanie ze sztuką) można było rozpocząć już na Moście Piaskowym – niezwykle gwarnym i hałaśliwym punkcie w centrum miasta.
Niewielki most, łączący Wyspę Piaskową z Bulwarem Dunikowskiego, znany jest z dużego natężenia ruchu – przejeżdżają tędy nie tylko samochody, ale i tramwaje. Tędy też codziennie tłumy wrocławian zmierzają ku Hali Targowej lub w kierunku Uniwersytetu Wrocławskiego. Chociaż z mostu rozpościera się niezwykle atrakcyjny widok na Odrę i jej wybrzeża, mało kto zatrzymuje się w tym miejscu, by podziwiać widoki.
Jedna z survivalowych prac zmuszała jednak do zatrzymania się na moście. Pośród szumu przemieszczających się tamtędy pojazdów można było usłyszeć łagodne, kontrastujące z codziennym hałasem dźwięki. Znany wszystkim, aksamitny i pełen spokoju głos Marylin Monroe nucił słowa: „If you listen, you can hear it call, / Wailaree…Wailaree… / There is a river / Called the River of No Return / Sometimes it’s peaceful / And sometimes wild and free”.
Prosty, aczkolwiek niezwykle „malowniczy” zabieg artystki – Marty Szmyd – pt. If You Listen, You Can Hear it Call, skłaniał przechodnia, by przystanąć i oddać się chwilowej zadumie. Wprowadzał on romantyczny nastrój i budził miłosne skojarzenia (to o utraconej miłości śpiewa w końcu Monroe), przypominając sobie jednak tragiczną historię artystki wykonującej utwór, nie sposób było nie poddać się uczuciu melancholii.
Łagodne dźwięki piosenki River With No Return stały się ciekawym uzupełnieniem dla kolejnej pracy widocznej z mostu. Przymocowany do brzegu rzeki czarny obiekt – łódź, kształtem przypominająca sarkofag (autorstwa Agnieszki Popek-Banach i Kamila Banacha) – mógł budzić skojarzenia z mitologią: z ostatnią i bezpowrotną przeprawą przez Styks. Osobliwy obiekt artyści opatrzyli ironicznym tytułem, będącym zapożyczeniem hasła tegorocznej edycji – „Płyniemy”. Łódź, jak się potem okazało, przywoływała jednak mniej metaforyczne, a bardziej dosłownie skojarzenia, a pośród większości przypadkowych przechodniów wzbudziła wręcz uczucie trwogi. Artystom udało się zatem ukazać, że obecność rzeki w mieście może przynosić nie tylko estetyczne doznania i idylliczne skojarzenia.
Malowniczość rzeki i romantyczną symbolikę wody w swej pracy wykorzystała także Magda Grzybowska. Instalacja pt. Lilie wodne – damskie, kwieciste i koliste spódnice – dryfowała na tafli wody Zatoki Gondoli, urokliwej przystani dla kajaków z ponadstuletnią historią, położonej w sąsiedztwie Bulwaru.
Także w Zatoce Gondoli umieszczona została praca pt. Ofelia Tomasza Matuszaka. Artysta odtworzył malarskie przedstawienie tonącej Ofelii, autorstwa Johna Everetta Millaisa. Wzbogacił także malowniczą scenę o własny, postmodernistyczny komentarz – z brzegu zatoki tonącej Ofelii przypatrywali się plastikowy króliczek i ogrodowy krasnal. Mimo tego „mrugnięcia okiem” w stronę odbiorcy praca wywołała wiele niepokoju i zamieszania wśród przypadkowych widzów, a skojarzenia z malarstwem prerafaelitów nie okazały się tak oczywiste.
Inną pracą wykorzystującą malowniczość nabrzeża Odry była instalacja Szymona Hanczara. Mozaika z lusterek wielkości cegiełek, zamontowana na murze oporowym na przeciwległym do Bulwaru Dunikowskiego brzegu Odry, odbijała wodę, roślinność, przepływające statki, a także zmieniające się w ciągu dnia światło. Co roku (ze względu na ilość pytań o możliwość pozostawienia pracy na stałe) jedna z survivalowych realizacji okazuje się nieformalnym zwycięzcą Przeglądu. W tym roku była to właśnie praca pt. 12m2 Szymona Hanczara.
Jeszcze jedną instalacją uwydatniającą estetyczne walory Odry była praca Marty Szmyd i Dominiki Uczkiewicz pt. Nad rzeką, która jest. Na szczycie Wzgórza Polskiego, przy każdej z usytuowanych tam ławek, można było odnaleźć inny wiersz na temat Odry lub rzeki w ogóle. Ławki nie były jednak zwrócone ku rzece, ale w przeciwnym kierunku, co pobudzało do pracy wyobraźnię zwiedzającego. Instalacja okazała się trafnym komentarzem do nadmiaru wizualnych bodźców zalewających naszą codzienność.
Do siły ludzkiej wyobraźni odwoływała się także praca Krzysztofa Furtasa, budząc w przechodniach liczne sentymenty. Artysta nadał spacerowym alejkom Bulwaru charakter nadmorskiej promenady, ustawiając wzdłuż jednej z nich autentycznej wielkości „betonowe” falochrony (będące w rzeczywistości wykonanymi ze styropianu atrapami). O tym, z jaką siłą wizualna forma może przywoływać wspomnienia i oddziaływać na zmysły, przekonali się ci, którzy mijając masywne obiekty, odruchowo poczuli na skórze powiew morskiej bryzy.
Przy głównym deptaku spacerowym Bulwaru umieszczone zostało także Akwarium publiczne Szymona Wojtyły. Wykonany z pleksi, przeźroczysty obiekt w kształcie kosza na śmieci wypełniony został do połowy wodą. Załamujące się na obiekcie światło, dając tęczową poświatę, gwarantowało przechodniom wysokiej jakości doznania estetyczne. Niestety nie na długo. Czystość i przejrzystość obiektu zostały szybko zakłócone. W niecałą godzinę po otwarciu wystawy został on wypełniony po brzegi śmieciami. Praca okazała się w interesujący sposób komentować problemy natury ekologicznej, uporczywie przypominając wszystkim uczestnikom Przeglądu, z jaką prędkością nasze otoczenie zalewane jest odpadami.
Obfite deszcze, które spadły podczas trwania SURVIVALU, paradoksalnie pozwoliły wydobyć walory niektórych prac.
W tych okolicznościach zyskała realizacja Grzegorza Łoznikowa. Instalacja pt. 97, będąca imitacją szczątków wału przeciwpowodziowego, podczas ulew uzyskała wyjątkowo realny wymiar, potęgując poczucie zagrożenia od początku wpisanego w ideę tej pracy. Woda, z powodu ulew znajdująca się na terenie Bulwaru, posłużyła też Paraznakom autorstwa Joanny Jopkiewicz i Pawła Borkowskiego. Powyginane formy znaków drogowych, na podobieństwo odbicia zniekształconego w wodzie, już podczas suchych i upalnych dni wzbudzały powszechny zachwyt. Z kolei kilka dni później, w otoczeniu obszernych kałuż, wprowadzały poczucie dezorientacji. Trudno było stwierdzić, który z obserwowanych przez nas obrazów jest rzeczywistym obiektem, a który jedynie zniekształconym na tafli wody odbiciem.
Deszcze wyjątkowo dobrze współgrały z pracą pt. Borda d’Água/ Water’s Edge portugalskiego duetu (Luis Placido Costa i Andreia Santana). Instalacja o charakterze land artu, polegająca na wyjęciu i uniesieniu wierzchniej warstwy ziemi, po wypełnieniu powstałego w ten sposób dołu wodą, zyskała zarówno w swej warstwie wizualnej, jak i symbolicznej. Kontynuacja tej instalacji, zatytułowana No Water On the Other Edge (autorstwa tego samego duetu), została zaprezentowana kilka dni później w warunkach nietypowych dla SURVIVALU – w pomieszczeniu galerii sztuki współczesnej Mieszkanie Gepperta. Po kilkudniowych ulewach suche i sterylne pomieszczenie galerii obrosło soczystą, naturalną trawą, stając się ciekawym uzupełnieniem dla pracy prezentowanej na terenie Bulwaru.
Inną realizacją o procesualnym charakterze była instalacja Michaela Merkela pt. Schmelzwasser. Na jednym ze skrzyżowań tras spacerowych artysta umieścił siedem monumentalnych bloków lodowych. Każdy z nich powstał z zamrożonej wody pobranej z jednej z siedmiu wrocławskich rzek. Różniące się barwą bryły lodu (woda z Odry okazała się mieć najbardziej brunatne zabarwienie) topniały podczas SURVIVALU, by zniknąć całkowicie z powierzchni ziemi już drugiego dnia Przeglądu.
Żywe zainteresowanie zagadkami i pozostałościami po przedwojennym Breslau jest typowe dla wrocławskich artystów, którzy często (nie tylko w ramach SURVIVALU) za pomocą artystycznego języka przybliżają wrocławianom tajemnice przeszłości ich miasta i pomagają budować ich historyczną świadomość. Pracą spełniającą tę funkcję była w tym roku m.in. instalacja Tomasza Bajera. Za imponującą, monumentalną formą kryła się intrygująca historia. Tomasz Bajer w swej twórczości bada fakty i legendy związane z historią Breslau. Instalacja pt. Unterwasser Stadt odwoływała się do historii, mówiącej o tym, że Niemcy, wycofując się z Breslau, zalali sieć podziemnych korytarzy i zamurowali prowadzące do nich wejścia. Owiana przez lata legendą opowieść ma swoje liczne kontynuacje i rozszerzenia, mówiące np. o skarbie zatopionym wraz z podziemnymi korytarzami.
Do historii Wrocławia odnieśli się też Dy Tagowska, która wykonała makietę przedwojennego kąpieliska dla kobiet, oraz Michał Sikorski w pracy pt. Wzgórze wspomnień. Powstałe po wojnie Wzgórze Andresa usypane zostało z gruzów. Podczas Przeglądu, w muzealnej gablotce, oglądać można było niewielki wycinek niezwykłej kolekcji Michała Sikorskiego, składającej się z niewielkich przedmiotów o niemieckim rodowodzie, które zostały wypłukane spod ziemi przez deszcz.
Na tegorocznym Przeglądzie nie zabrakło oczywiście ironii i dowcipu. Wrocław, ze względu na dużą ilość kanałów i mostów, bywa nazywany Wenecją Północy. To nieco górnolotne porównanie komentowała praca Pawła Marcinka – umieszczony przy Zatoce Gondoli znak informacyjny z symbolem weneckiej gondoli i podpisem „Attenzione”. Zabawną grę z przechodniem podjął w swej pracy także Tymon Nogalski. Praca pt. Przeprawa składała się z dwóch zraszaczy, umieszczonych na przeciwnych krawędziach ścieżki w taki sposób, że należało poczekać na odpowiedni moment, aby przejść pomiędzy nimi unikając zmoczenia. Instalacja uwielbiana podczas upałów, kilka dni później podczas chłodu i ulew, okazała się być wrogiem publicznym numer jeden wszystkich przechodniów. Raz jeszcze ujawnione zostały przeciwstawne aspekty wody.
Krystian truth Czaplicki, posługując się jak zwykle lapidarną, minimalistyczną formą, stworzył tym razem obiekt użytkowy. Mając pełną świadomość charakteru i funkcji miejsca (zbocze Wzgórza Polskiego położonego w sąsiedztwie Akademii Sztuk Pięknych), artysta zaprezentował obiekt o niby banalnym, ale tak przecież funkcjonalnym w tej lokalizacji przeznaczeniu: stojak na butelki. Podczas wernisażu artysta odegrał zresztą kameralny performans, inaugurując tym samym rzeźbę użytkową pt. Wrocław 2013 butelką piwa.
Wśród prezentowanych na SURVIVALU prac pojawiły się także dowcipne komentarze do tego, co aktualnie wydarza się w mieście, a więc do mody na poszukiwanie nowoczesnej formy miejskiej fontanny. Takim komentarzem była m.in. praca Sandro Porcu – mało estetyczna, plastikowa butelka, z której, ku zdziwieniu przechodniów, nieustająco sączyła się woda.
Inną wersję miejskiej fontanny pt. Fontanna multimedialna zaprezentował Piotr Kmita. Praca była nie tylko parodią słynnej wrocławskiej multimedialnej fontanny, ale i sztuki współczesnej w ogóle. Artysta cytował oczywiście mistrza awangardy – Marcela Duchampa, a więc jednego z najczęściej chyba przywoływanych w sztuce współczesnej artystów. Kmita posłużył się ready made – nocnikiem jednej z firm produkujących zabawki dla dzieci, zaprezentowanym w pseudo-muzealnych warunkach (na kubiku, w holu Akademii Sztuk Pięknych). Artysta postawił na multimedialność obiektu oraz interakcję z odbiorcą – nocnik świecił się i wydawał różnorakie odgłosy po naciśnięciu odpowiednich guzików. Praca odnosiła się ponadto do niemieckiej historii Wrocławia – odtwarzała piosenki w języku niemieckim. Instalacja zawierała zatem wszystkie elementy, jakie sztuka współczesna zawierać powinna – nie zabrakło tu oczywiście także autoironii. Kmita (autor popularnego i sprzedawanego już na kubkach hasła „Sasnal to przy mnie krasnal”) często posługuje się w swojej twórczości cytatem i odniesieniami do szeroko rozumianej kultury – zarówno tej wysokiej, jak i popularnej.
Przegląd Sztuki SURVIVAL to nie tylko prace prezentowane w obszarze Bulwaru Dunikowskiego, ale i pokazy specjalne: prezentacja instalacji Michała Smandka na stawie Czarny Potok (praca, której kształt zmieniał się w miarę podnoszenia się lub opadania poziomu wody) czy intrygujący performans pt. Styx (w wykonaniu Jakuba Słomkowskiego i Loica Bertranda), zrealizowany na zakończenie Przeglądu na wrocławskim kąpielisku Morskie Oko. 11. edycja SURVIVALU to także debaty oraz (zasługująca na znacznie szersze omówienie) nietuzinkowa Scena Dźwiękowa, która zaskoczyła wszystkich uczestników Przeglądu. Kurator Sceny Dźwiękowej, Daniel Brożek, zaprosił do współpracy artystów, którzy z pływającej po Odrze łodzi wykonywali symfonie, bazujące na dźwiękach nagrywanych pod wodą. Na koniec, już na lądzie, Marek Brandt, w ramach projektu Music For Animals, wykonał koncert dla ptaków.
Tegoroczne oceny SURVIVALU bywały różne – od tych wyjątkowo entuzjastycznych, oceniających wydarzenie jako jedno z najlepszych, po krytyczne, zarzucające kuratorom, iż nie wskazują „z kim, dokąd, ani po co płynąć” (jednak czy aby na pewno rolą kuratorów bądź artystów powinno być wskazywanie gotowych rozwiązań i odpowiedzi?). Jedno jest pewne – sztuka w przestrzeni publicznej jest dziś na fali, a przed organizatorami SURVIVALU stoi nie lada wyzwanie, by płynąć wciąż pod prąd, jak to było przy organizacji pierwszych odsłon Przeglądu. Co wydaje się jednak najistotniejsze – tak jak w przypadku poprzednich edycji, reakcje szerokiej publiczności na survivalowe działania wciąż pozostają niezwykle żywe. Na przykład wspomniana wcześniej praca Szymona Wojtyły pt. Akwarium publiczne okazała się budzić w mieszkańcach okolicy poczucie odpowiedzialności za otoczenie. Jedna z bywalczyń Bulwaru zdecydowała się na własną rękę chronić prezentowaną na terenie parku sztukę, karząc reprymendą każdego, kto przyczynił się do zapełnienia kosza. Upomnienie wywoływało w nieświadomych niczego przechodniach popłoch, a w niektórych przypadkach – nawet chęć cofnięcia karygodnego czynu i wyjęcia wrzuconego wcześniej śmiecia z wnętrza „dzieła sztuki”. Z kolei w jedną z ostatnich nocy trwania Przeglądu praca Agnieszki Popek-Banach i Kamila Banacha pt. Powodzi się zmieniła swój kształt. Układ liter z „Powodzi się” został zmieniony na „Pogodzi się”.
Przegląd Sztuki SURVIVAL już jedenasty raz w swojej historii udowodnił zatem, że sztukę współczesną z przypadkowym przechodniem nie jest tak trudno pogodzić.
WROH2O – Fragment tytułu pracy Miry Boczniowicz (Archeologia Odry. „Cytat ewidentny” / Archeology WROH2O „The Obvious Quote”), prezentowanej podczas 11. edycji Przeglądu Sztuki SURVIVAL.