Dawny szpital Żydowski we Wrocławiu

Ewa Pluta

 

Jeszcze do końca XVIII wieku, a nawet do pierwszych dziesięcioleci wieku XIX, medycyna w niemal żadnym aspekcie nie przypominała wysoko wyspecjalizowanej nauki, jaką znamy obecnie. Rolę lekarzy często pełnili różnej proweniencji felczerzy, znachorzy i cyrulicy, słabo znający nie tylko metody diagnozowania czy leczenia, ale nawet anatomię. Natomiast same szpitale były bardziej domami opieki czy wręcz przytułkami, gdzie leczenie często polegało jedynie na stosowaniu diety wzmacniającej. Zdarzało się, że pracujący w nich medycy opierali diagnostykę i terapię na anachronicznej teorii humoralnej, według której choroba to wynik zakłócenia soków ciała. Powszechnie też nie dbano o higienę, narzędzia nie były myte po kolejnych zabiegach, nie wspominając o ich sterylizacji. Lekarz, który robił autopsję, po chwili szedł odebrać poród. O wcześniejszym odkażeniu rąk nikt nawet nie myślał.

Dopiero wiek XIX, a właściwie jego druga połowa, przyniósł rewolucyjne zmiany w medycynie jako nauce oraz praktyce leczenia chorób i urazów. Bez wątpienia to stulecie było w rozwoju medycyny, szczególnie w Europie, kamieniem milowym. Wpływ na to miało oczywiście mnóstwo czynników, ale do najważniejszych zaliczyć należy rozkwit nauk przyrodniczych, przede wszystkim biologii, chemii i fizyki, a także postęp w dziedzinie techniki. Zaowocowało to wieloma przełomowymi odkryciami, które na zawsze zmieniły metody diagnozowania i leczenia. Bazując na naukach pokrewnych, nastąpiła profesjonalizacja medycyny w stronę poszczególnych specjalizacji. Istotna była także eksplozja demograficzna, jaka wybuchła na kontynencie. W ciągu zaledwie 150 lat populacja Europy ze 163 mln (1750 rok) wzrosła do 408 mln (ok. 1900 roku), przy czym nastąpił eksodus ludności ze wsi do skupisk miejskich. Widać to było również na przykładzie Wrocławia, który ok. 1850 roku liczył nieco ponad 110 tys. mieszkańców, a już w 1900 roku wrocławian było prawie 430 tys. Dla tak dużej grupy ludzi konieczne stało się zorganizowanie specjalistycznej opieki medycznej, wykorzystującej osiągnięcia nauki i zapewniającej efektywne terapie. W odpowiedzi na te potrzeby powstała nowoczesna instytucja szpitala, który nie zajmował się już opieką nad biednymi i starymi (Hospital), lecz leczeniem chorych (Krankenhaus). Coraz bardziej okazałe kompleksy szpitalne organizowano według świeckich norm, niczym maszyny, które miały sprawnie działać w każdym aspekcie.

Choć te procesy dotyczyły niemal wszystkich krajów ówczesnej Europy, to państwa niemieckojęzyczne zanotowały na tym polu największe sukcesy. Medycyna niemiecka i pruska w drugiej połowie XIX wieku odgrywała w świecie rolę wiodącą. W 1867 roku tylko w Prusach było już 1129 nowoczesnych szpitali i liczba ta stale rosła. Na tym tle historia wrocławskiego Szpitala Żydowskiego jest doskonałym przykładem rozwoju niemieckiej i europejskiej medycyny, ale również symbolem znaczenia, jakie w dziejach miasta odegrała społeczność żydowska.

Historia wrocławskiego Szpitala Żydowskiego sięga roku 1744, kiedy to kilku przedstawicieli tutejszej Gminy Żydowskiej założyło bractwo dobroczynne Chewra Kadischa, którego zadaniem było prowadzenie lecznic i cmentarzy żydowskich. Wkrótce, z inicjatywy bractwa, otwarto pierwszy szpital przy obecnej ul. Włodkowica (Wallstrasse) w dzielnicy żydowskiej. Niewielka lecznica, mieszcząca zaledwie 20 łóżek, funkcjonowała jako Hekdesch – żydowski odpowiednik chrześcijańskich hospicjów i podobnie jak inne ówczesne szpitale w mieście miała charakter domu opieki. W 1841 roku, gdy Żydów we Wrocławiu było już prawie 6 tys. (na ok. 100 tys. ogólnej liczby mieszkańców), otwarto w sąsiedztwie dawnej lecznicy nowy szpital. Był nieco większy i zdecydowanie bardziej nowoczesny. Przede wszystkim jednak pracowali w nim lekarze wykształceni na uczelniach wyższych, posiadający tytuły naukowe. W tym miejscu warto wspomnieć, że przez długi czas Żydom w państwie pruskim wolno było jedynie studiować medycynę, ale bez możliwości obrony tytułów naukowych. Dopiero na początku XIX wieku mogli oni składać prace habilitacyjne. Stosunkowo późno, biorąc pod uwagę, że medycyna obok prawa była najchętniej wybieranym kierunkiem studiów przez przedstawicieli tej społeczności. Uważana wówczas za zawód wolny, gwarantowała zatrudnienie, bowiem lekarzy dramatycznie brakowało. Umożliwiała także prowadzenie prywatnej praktyki. Na przełomie wieku XIX i XX we Wrocławiu 44% wszystkich zarejestrowanych w mieście lekarzy stanowili Żydzi. Imponujący wynik, zważywszy, że ogólna liczba Żydów w mieście wynosiła wówczas jedynie niecałe 20 tys. na ponad 400 tys. ogólnej liczby mieszkańców.

Już pod koniec wieku XIX oczywistym stało się, że szpital żydowski i kilka pomniejszych lecznic prowadzonych przez Chewra Kadischa nie jest już w stanie sprostać ani rosnącej liczbie pacjentów, ani tym bardziej wymogom coraz lepiej rozwiniętej medycyny, szczególnie chirurgii. Dlatego w 1893 roku członkowie bractwa ustanowili fundusz na rzecz budowy nowego szpitala, rozpoczynając tym samym batalię o powstanie we Wrocławiu okazałego kompleksu klinik, który przez kilkadziesiąt lat będzie najnowocześniejszym szpitalem w mieście, jego medyczną wizytówką i miejscem edukacji dla wielu wybitnych lekarzy. Nie mogli oczywiście tego wiedzieć, ale miejsce, o które tak zabiegali, aby nieść pomoc chorym, w przyszłości stanie się również jednym z niewielu ocalałych we Wrocławiu śladów po dawnej Gminie Żydowskiej, która swój wkład w rozwój Wrocławia wniosła niemal w każdym aspekcie funkcjonowania miejskiego organizmu.

W trwającej kilka lat zbiórce udało się zebrać ponad 2 mln marek, z czego największą darowiznę złożyła paryska baronowa Clara Hirsch, przekazując na ten cel ogromną sumę 300 tys. marek. Fundatorka była kobietą niezwykłą. Doskonale obeznana w prowadzeniu dochodowych interesów, znająca biegle kilka języków, była także wielką filantropką, wspierającą inicjatywy wspomagające osiedlanie się Żydów w obu Amerykach. Założyła również stowarzyszenie, którego celem było odciążenie przeludnionych, żydowskich dzielnic Nowego Jorku. We Wrocławiu prawdopodobnie nigdy nie była, ale to nie przeszkodziło jej hojnie wesprzeć budowę ważnego dla miasta szpitala. Niemal milion marek pozyskano z tzw. „Bettstiftungen”. W ramach tych fundacji prywatni darczyńcy finansowali kompleksowe leczenie i obsługę pacjentów na wskazanej przez siebie ilości łóżek przez określony czas. Niektórzy w ten sposób opłacali tylko jedno łóżko, ale np. zamożny przedsiębiorca Julius Schottländer utrzymywał przez wiele lat ponad 100 łóżek. Nietrudno zgadnąć, jak duża musiała być kwota, którą każdego roku przeznaczał na ten cel. Na budowę szpitala środki finansowe przekazało łącznie 120 osób. Wszyscy ci darczyńcy byli wyznania mojżeszowego, mimo iż od początku było wiadomo, że szpital otwarty będzie dla każdego potrzebującego, niezależnie od jego pochodzenia, wyznania czy statusu materialnego. Większość z tych osób – lokalnych przedsiębiorców – spoczywa na Starym Cmentarzu Żydowskim (obecnie Muzeum Sztuki Cmentarnej, oddział Muzeum Miejskiego Wrocławia), w bliskim sąsiedztwie miejsca, do którego powstania zdecydowanie się przyczynili.

27 kwietnia 1903 roku, zaledwie po dwóch latach budowy, uroczyście otwarto nowy Szpital Żydowski (Das Israelitische Krankenhaus zu Breslau). Okazały kompleks kilku budynków stanął na rozległej działce na dzisiejszym osiedlu Borek (Kleinburg). Lokalizacja nie była wynikiem przypadku, w tej części miasta istniał już cmentarz żydowski, liczne fundacje prowadzone przez członków Gminy Żydowskiej, wielu żydowskich przedsiębiorców i kupców miało w okolicy swoje wille. Planowano także budowę żydowskiej szkoły. Bez wątpienia na korzyść tego miejsca przemawiał również spokojny charakter dzielnicy z dużą ilością zieleni, przy stosunkowo bliskiej odległości od centrum miasta.

Za projekt całego zespołu budynków odpowiedzialny był berliński architekt Reinhard Herold, który zainspirowany realizacjami słynnego Heino Schmiedena – twórcy wielu założeń szpitalnych w Niemczech, skupił wokół głównego budynku kilka innych: gmach administracyjny, oddział chorób zakaźnych, prosektorium i kotłownię. Na dziedzińcu wewnętrznym urządzono niewielki park, podkreślający sanatoryjny charakter całego założenia, któremu malowniczości dodawały ponadto elementy dekoracyjne zaczerpnięte z architektury śląskiego renesansu – ceglane elewacje z drewnianymi detalami dwóch największych budynków urozmaicały liczne ryzality, loggie. Gmach główny i administracyjny nakrywały wysokie dachy z mansardami. Nadzór nad budową sprawowali znani wrocławscy architekci żydowskiego pochodzenia – bracia Paul i Richard Ehrlichowie. Byli oni również autorami rozbudowy szpitala w duchu wczesnego modernizmu: w 1910 roku o osobny budynek mieszczący hospicjum (Dom Opieki dla Przewlekle Chorych im. Arnolda i Hermanna Schottländerów), w 1914 roku o oddział ginekologiczny wraz z okulistycznym sąsiadujący z gmachem administracyjnym i w 1927 roku o oddział radiologiczny od północnej strony budynku głównego, ufundowany przez Nathana Littauera z Nowego Jorku.

Już w momencie otwarcia Szpital Żydowski był jedną z największych lecznic we Wrocławiu, w którym przecież funkcjonowało kilka dużych szpitali, w tym największy z nich – kompleks klinik uniwersyteckich skupionych w północnej części miasta. Wielkość placówek mierzono wówczas ilością łóżek, a Szpital Żydowski docelowo miał ich ponad 350, co czyniło go również drugim po Berlinie (370 łóżek) największym szpitalem prowadzonym przez Żydów w Niemczech. Trzecie miejsce przypadło szpitalowi w Kolonii, który miał zaledwie 180 miejsc dla pacjentów. Zatem wrocławska placówka była prawdziwym kolosem, w którym stale przebywali pacjenci na oddziałach ogólnych, chirurgicznym, a później także ginekologicznym, okulistycznym, dziecięcym i neurologicznym. W głównym gmachu mieszkało również kilkudziesięciu asystentów, zakwaterowanych w mieszkaniach na poddaszu. Stały pobyt w miejscu pracy, nawet 14-godzinne dyżury na oddziałach, obowiązek prowadzenia badań naukowych oraz zakaz zawierania małżeństw w trakcie asystentury były tylko niektórymi z wymogów, z jakimi musieli się liczyć młodzi absolwenci medycyny chcący podjąć pracę w tak prestiżowej instytucji, jak Szpital Żydowski.

Mimo tych surowych zasad chętnych do pracy nigdy nie brakowało, bowiem przez kilkadziesiąt lat Szpital Żydowski był także najnowocześniejszą placówką medyczną w mieście. Wprowadzano w nim zasady postępowania mające na celu dążenie do jałowości pomieszczeń, narzędzi czy leków, i to w czasach, gdy wielu lekarzy nadal uważało zwykłe mycie rąk przed zabiegami za fanaberię. Prekursorem tych standardów we Wrocławiu był słynny chirurg Jan Mikulicz-Radecki. Według jego wskazówek wyposażono aseptyczne i antyseptyczne sale operacyjne w Szpitalu Żydowskim, a personel został przez niego przeszkolony, jak prawidłowo dbać o higienę w pracy. W szpitalu znalazły się również m.in. osobne pomieszczenia do sterylizacji narzędzi chirurgicznych w wysokich temperaturach, pokoje kąpielowe z prysznicami przystosowane także dla osób z niepełnosprawnościami, sale rehabilitacyjne oraz bardzo nowoczesne laboratoria, które stanowiły szpitalne centrum badawcze i edukacyjne. W 1928 roku otwarto w nim pierwszą we Wrocławiu pracownię rentgenologiczną. Dzięki dobremu wyposażeniu i sterylności odbyło się w nim kilka nowatorskich zabiegów. Przykładem może być chociażby operacja, jaką w 1912 roku przeprowadził tu słynny neurochirurg Otfried Foerster. Po raz pierwszy na świecie dokonał u chorego z porażeniem spastycznym zabiegu przecięcia tylnych korzeni rdzenia kręgowego jako element terapii przeciwbólowej. Nawet dziś taki zabieg obarczony byłby dużym ryzykiem powikłań.

Ważna zmiana nastąpiła również w samym traktowaniu pacjentów. Wzorem innych placówek, każdy pacjent miał kartę choroby, podczas pobytu w Szpitalu Żydowskim mógł liczyć na kompleksową opiekę zarówno ze strony lekarzy, jak i obsługi oddziałowej. Chorzy leżeli w jasnych salach o dużych oknach, ulokowanych w największym budynku. Pokoje I klasy były jednoosobowe i wystrojem przypominały bardziej wnętrza hotelowe niż szpitalne, w II klasie znajdowały się już dwa łóżka, a w III klasie sale były wieloosobowe. Pacjenci płacili za pobyt w dwóch pierwszych klasach, w ramach tej opłaty mogli również liczyć na lepszy posiłek, według zaleceń lekarzy serwowano nawet alkohol. Natomiast w III klasie pacjentów przyjmowano bezpłatnie. Ten podział, obok fundacji łóżek, gwarantował znaczny dopływ środków finansowych do szpitalnej kasy. Gdy pozwalały na to warunki, rekonwalescenci mogli także przebywać na werandach czy na parkowym dziedzińcu. Do ich dyspozycji były również: biblioteka, pokój do gier i synagoga, która pełniła ponadto rolę bożnicy dla całej dzielnicy. Lekarze i asystenci zajmowali skromne gabinety, a spotykali się w salach wykładowych, w tym w okazałej auli w budynku administracyjnym.

Mimo iż cały personel medyczny i obsługa szpitala były żydowskie, prowadzono w nim koszerną kuchnię oraz obchodzono żydowskie święta, przyjmowano do niego, również bezpłatnie, wszystkich potrzebujących. W roku otwarcia liczba pacjentów wynosiła 708 osób, a na przełomie lat 20 i 30. XX wieku było ich już ponad 4,5 tys., z czego prawie 70% stanowili nie-Żydzi. W trakcie I wojny światowej szpital stał się także miejscem ratunku dla kilku tysięcy rannych żołnierzy. Co ciekawe, żeby podnieść ich na duchu, władze szpitala zdecydowały się nawet na urządzenie wigilii dla swoich wojskowych kuracjuszy. Nic zatem dziwnego, że w jednym ze sprawozdań rocznych z funkcjonowania szpitala napisano: „Działalność naszego szpitala może być przykładem skutecznego środka do walki z antysemityzmem i nienawiścią na tle religijnym”.

Aż do całkowitego przejęcia kompleksu szpitalnego przez władze nazistowskie w 1938 roku, pracowało w nim wielu wybitnych lekarzy. Ojcem medycznych osiągnięć tej placówki był profesor Georg Gottstein (1868–1935), chirurg i znany urolog. Wspólnie z Janem Mikuliczem-Radeckim zorganizował Szpital Żydowski i kierował nim przez pierwsze lata działalności. Pod jego opieką wykształciło się kilkunastu lekarzy, z których osiągnięć korzysta również współczesna medycyna. Należeli do nich m.in. Moritz Rosenstein (1857–1935) – ginekolog, współtwórca zasad funkcjonowania nowoczesnych oddziałów ginekologii, Fritz Heimann (1882–1937) – ginekolog, położnik, prekursor diagnostyki rentgenowskiej i radioterapii w ginekologii, Carl Fried (1889–1956) – diagnostyk, prekursor radioterapii w leczeniu ostrych i przewlekłych stanów zapalnych, Ernst Sandberg (1849–1917) – internista, twórca programu rozwoju medycy ogólnej oraz zasad funkcjonowania nowoczesnego szpitala, i wreszcie Siegmund Hadda (1882–1977) – chirurg, podczas I wojny światowej główny lekarz lazaretu Wrocław, opisał także wiele nowych metod operacyjnych. Bez wątpienia najsłynniejszą osobą związaną z tą placówką był Ludwig Guttmann (1899–1980). Słynny neurochirurg całe swoje życie poświęcił leczeniu pacjentów z urazami rdzenia kręgowego, wprowadzając tę dziedzinę medycyny na nowy poziom i tworząc podwaliny pod jej dalszy rozwój. W latach 1933–1938 Guttmann był ordynatorem oddziału neurologii w Szpitalu Żydowskim, a pod koniec tego okresu głównym lekarzem tej placówki. To w nim, podczas Nocy Kryształowej, w listopadzie 1938 roku, uratował od deportacji do obozów 60 osób, w ostatniej chwili przyjmując je na swój oddział jako ciężko chorych pacjentów. Po emigracji do Anglii w 1939 roku, w klinice urazów kręgosłupa w Stoke Mandeville organizował dla swoich pacjentów codzienne aktywności, w tym zawody sportowe, które z roku na rok miały coraz większy zasięg. Ich kontynuacją jest ruch paraolimpijski. W pierwszych Letnich Igrzyskach Paraolimpijskich zainicjowanych przez Guttmanna w 1960 roku w Rzymie wzięło udział 400 sportowców z 21 krajów. Obecnie w igrzyskach paraolimpijskich startuje kilka tysięcy zawodników z 159 krajów! W 1966 roku Ludwig „Poppa” Guttmann za swoje zasługi w dziedzinie medycyny i rozwoju sportu osób z niepełnosprawnościami otrzymał od królowej brytyjskiej tytuł szlachecki. Jedna z podopiecznych Guttmanna, wielokrotna medalistka Letnich Igrzysk Paraolimpijskich Caz Walton powiedziała: „Myślę, że Ludwig Guttmann dla nas – niepełnosprawnych – zmienił świat, to co zrobił, to była całkowita zmiana postrzegania niepełnosprawności. On po prostu przyszedł i miał wizję, jak tego dokonać”. Zaś on sam skromnie podsumowywał swoją zawodową drogę: „Jeśli kiedykolwiek zrobiłem jedną ważną rzecz w mojej karierze medycznej, to wprowadziłem sport w leczeniu i rehabilitacji osób z urazem rdzenia kręgowego i innymi niepełnosprawnościami ruchowymi”. Ludwig Guttmann w swoich pamiętnikach wielokrotnie wspominał wrocławskie lata i wpływ, jaki miało tutejsze środowisko medyczne na rozwój jego zainteresowań urazami rdzenia kręgowego.

Przez ponad 30 lat funkcjonowania Szpital Żydowski pokonał trudności związane z przyjęciem tysięcy rannych żołnierzy z frontów I wojny światowej czy z wielkim kryzysem, jaki wybuchł w Niemczech w latach 20. Kolejna katastrofa była jednak nie do przezwyciężenia. W 1933 roku nastały najcięższe lata dla wrocławskiej społeczności żydowskiej. Coraz dotkliwsze prześladowania i zakaz leczenia się u Żydów bardzo mocno odbiły się na kondycji szpitala. Podczas Nocy Kryształowej część jego personelu została aresztowana, a ci którzy jeszcze zostali w mieście, po tych wydarzeniach szybko zdecydowali się na emigrację, jako kierunek wybierając głównie Stany Zjednoczone. Na trzy dni przed wybuchem II wojny światowej Żydzi musieli opuścić swój szpital, który naziści przywłaszczyli wraz z wyposażeniem. Pierwszą rzeczą, jaką zrobili po jego przejęciu, było zniszczenie symbolu wiary i kultury żydowskiej. Zdemolowali szpitalną synagogę, a następnie urządzili w niej kuchnię obsługującą wojskowy lazaret. Najciężej chorzy pacjenci zostali ulokowani w budynku hospicjum, ale wkrótce i stamtąd musieli się wynieść. Tak skończyła się historia Szpitala Żydowskiego we Wrocławiu.

W czasie oblężenia Wrocławia w 1945 roku zespół budynków szpitalnych uległ poważnym zniszczeniom, które widoczne były przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Dopiero po przekazaniu całego terenu Polskim Kolejom Państwowym zaczęto jego odbudowę. Kompleks, wyremontowany i rozbudowany o nowe obiekty, pod nazwą Okręgowy Szpital Kolejowy uroczyście otwarto w 1970 roku. Remont i modernizacja na potrzeby nowej placówki odbiły się negatywnie na wyglądzie kompleksu, szczególnie gmachu głównego.
Z jego elewacji znikła czerwona cegła, a malownicze dachy zastąpił płaski strop. Dziś trudno rozpoznać w tym ogołoconym z dekoracyjnych elementów architektonicznych budynku dawny gmach przywodzący na myśl karkonoskie sanatoria. Nadal jednak zaskakuje jego kubatura i wnętrza, które właściwie nie zmieniły układu od momentu powstania w 1903 roku. Szczęśliwie pozostałe budynki odbudowano, zachowując ich pierwotny wygląd. Przez niemal 40 lat był to jeden z największych szpitali w mieście, mimo iż nie osiągnął już swoich przedwojennych rozmiarów. W późniejszych latach szpital zasłynął z oddziału chirurgii plastycznej. Tutejsi lekarze dokonali kilku prekursorskich operacji, m.in. pierwszej w kraju rekonstrukcji piersi z płata z brzucha i pierwszych operacji korekty płci. W 2015 roku szpital ostatecznie zamknięto. W tym miejscu historia zatoczyła koło, szpital wybudowano ponad 100 lat temu, by sprostał wymogom ówczesnej medycyny, a ostatecznie zamknięto go, bo nie był w stanie sprostać wymogom współczesnej medycyny, przed którą również w XXI wieku stoi wiele wyzwań.

Okazały kompleks budynków na wrocławskich Krzykach, przez dziesięciolecia działalności, najpierw jako Szpital Żydowski, a następnie jako Okręgowy Szpital Kolejowy, wrósł w świadomość dawnych i obecnych mieszkańców Wrocławia. Nieustannie pozostaje również cennym zabytkiem architektury szpitalnej, ważnym symbolem historii Wrocławia i ozdobą południowej części miasta.

źródło ilustracji: Das Israelitische Krankenhaus zu Breslau Breslau 1904, własność prywatna

Przegląd Sztuki SURVIVAL 17. Katalog, Wrocław 2019, s. 12-32.

Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Zapoznaj się z naszą polityką prywatności