Wrocławska architektura ekstremalna

> Janusz L. Dobesz

 

Bunkry, schrony, fortyfikacje, pałace kultury, utopijne wieżowce – to przykłady architektury niecodziennej, budowanej lub tylko planowanej na wypadek wojny, dla podkreślenia rangi dyktatury. Czasem pozostawały na etapie wizji jako projekcja niczym nieskrępowanych marzeń i fantazji architekta.

Po historycznych fortyfikacjach Wrocławia prawie nie ma śladu, a jeśli są, to albo rekonstrukcje fragmentów, albo relikty czytelne jedynie dla archeologów. Pozostały natomiast w mieście dwie budowle z czasów tzw. „gorączki wysokościowców”, jaka ogarnęła Niemcy około 1910 r., wręcz zafascynowane architekturą w USA, a dokładniej – fenomenem wieżowców. Niemieckie prawo budowlane aż do 1921 r. dopuszczało wznoszenie w Berlinie i pozostałych dużych miastach budynków co najwyżej pięciopiętrowych. Dużą rolę w szerzeniu koncepcji wieżowców odegrał Bruno Taut i jego wizje z 1919 r., sformułowane w publikacji „Korona Miasta” („Stadtkrone”), ale zasadnicze znaczenie miały artykuły z 1920 r. autorstwa głównego architekta Wrocławia, Maxa Berga. Propagował on budowę wieżowców, skupiających różne biura i urzędy, co pozwoliłoby na odzyskanie zajmowanych przez nie mieszkań. Max Berg był pierwszym, niemieckim architektem, który chciał połączyć rozwiązanie uciążliwego problemu głodu mieszkaniowego po I wojnie światowej z ideą wieżowców. Bruno Taut, Max Berg i Walter Gropius, twórca Bauhausu, porównywali wieżowce – świątynie ludzkiej pracy – do gotyckich katedr, dominujących niegdyś w średniowiecznych miastach. Plonem przemyśleń Maxa Berga było kilka wizjonerskich szkiców wieżowców, wpisanych w tkankę Wrocławia, wykonanych w latach 1919-1921. Największy zespół zaokrąglonych budynków, przypominających trochę budynek biurowy Hansa Poelziga (1911-12) z ul. Ofiar Oświęcimskich, usytuowany został przy ul. Tęczowej, w pobliżu dworca Świebodzkiego. Przy pl. Powstańców Warszawy, wzdłuż Odry, znalazł się inny, potężny biurowiec, naszkicowany w kilku wersjach wysokości. Trzeci wieżowiec Berg umieścił przy Podwalu. Najbardziej szokujące były trzy warianty wieżowca położonego w Rynku, po północnej stronie średniowiecznego ratusza. Wzbudził on żywe protesty ówczesnego burmistrza Wrocławia.

Należy podkreślić, iż pomysły Maxa Berga nigdy nie przekroczyły granicy szkiców i wizji. Stanowiły ilustrację czysto teoretycznych rozważań i nigdy nie planowano ich realizacji. Stworzyły natomiast korzystną atmosferę dla późniejszych inicjatyw, niezbyt udanych i mało szczęśliwych dla miasta, bo zrealizowanych. Pierwszym, zrealizowanym wieżowcem był budynek poczty Lothara Neumanna przy ul. Krasińskiego (1926-29), szczęśliwie usytuowany poza ścisłym centrum miasta, drugi natomiast – wieżowiec Miejskiej Kasy Oszczędności (Heinrich Rump, 1930-31), obecnie BZWBK – wypełnił południową część zachodniej pierzei Rynku, burząc jego harmonię.

Swe wyraźne piętno na obrazie miasta odcisnęła również epoka III Rzeszy, ale po latach dzieła z doby narodowego socjalizmu zdążyły się niemal całkowicie wtopić w anonimową masę historycznej architektury Wrocławia i dziś są już słabo rozpoznawalne.

Stosunkowo jednolitą grupę tworzy wrocławski zespół czterech schronów przeciwlotniczych, zrealizowanych już w czasie wojny, a projektowanych od 1940 r. przez Richarda Konwiarza. Była to ilość niewystarczająca na potrzeby tak dużego miasta, nawet łącznie z innymi, podziemnymi schronami, ale władze upojone optymistyczną propagandą, obiecującą Blitzkrieg, nie przewidziały, że bombardowania obejmą również teren Niemiec.

Schrony przy pl. Strzegomskim i przy ul. Ołbińskiej wzniesiono na rzucie kolistym, a dwa pozostałe, przy ul. Stalowej oraz przy ul. Ładnej – na planie prostokąta. Wszystkie miały żelbetową konstrukcję szkieletową o ścianach grubości ok. 0,8 m i głównym stropie około 1,4 m. Ich architektura reprezentuje dość wyszukane ambicje artystyczne. Było niemal regułą, że schrony przeciwlotnicze,  wznoszone w hitlerowskich Niemczech, otrzymywały architekturę o historyzującej formie, na ogół odpowiadającej lokalnemu kolorytowi celem skuteczniejszego zamaskowania ich prawdziwej funkcji.

Najbardziej niezwykłe formy nadano schronowi przy ul. Stalowej. Jego architektura o klasycystycznych formach jest świadomie wzorowana na budynku dawnego więzienia dla kobiet w Würzburgu projektu Petera Speetha z 1809 r., które z kolei sięgało do wzorców francuskiej architektury rewolucyjnej, sformułowanych w wizjonerskich pomysłach Claude-Nicolasa Ledoux i Etienne-Louisa Boullée. Przebudowa okien w połaci dachowej (w latach 70. XX w.) oraz obniżenie dachu poważnie zniekształciły sylwetkę budowli.

Drugi, prostokątny w planie schron przy ul. Ładnej i dwa okrągłe, przy pl. Strzegomskim oraz przy ul. Ołbińskiej, nie mają już tak dalece wyrafinowanych i historycznie wystylizowanych form jak ten z ul. Stalowej. Mimo ich maksymalnej redukcji klasyczny rodowód nadal pozostał czytelny, zgodnie z mieszczańskimi korzeniami nazistowskiej estetyki.

Pośrednie sięgnięcie do wzorców francuskiej architektury rewolucyjnej, zastosowane przez Konwiarza w pierwszym ze wspomnianych schronów, przypomina fascynacje Wilhelma Kreisa, jednego z największych wizjonerów pośród twórców III Rzeszy, który w niezwykle patetyczno-pompatycznej manierze wypowiadał się na temat idei pomnika niemieckiego żołnierza. Jego projekty 50 Pomników Wojennych łączyły idee klasycyzmu z „germańskim” stylem lub sztuką średniowiecza, czasem nawiązywały do niezrealizowanych utopii wspomnianych już architektów francuskich, jak w Pomniku Chwały (1943), który miał stanąć w Rosji i niezwykle przypominał słynny Kenotaph projektu Etienne-Louisa Boullée.

Spośród innych, zachowanych budowli obronnych z czasu III Rzeszy należy wskazać wrocławski bunkier przygotowany jako stanowisko dowodzenia komendanta Festung Breslau w przebudowanych w tym celu kazamatach bastionu Sakowego przy ul. Nowej, wzniesiony jeszcze w końcu XVI w. Do odpowiednio przebudowanych kazamatów dodano od północy żelbetowe fortyfikacje, pamiętając również o ich stronie estetycznej. Efekt jest dość mizerny, ponieważ do wejścia od ul. Pięknej dodano uskokowe, betonowe ościeża, nakryte nierównym, płytkim daszkiem z betonu, imitującym belkowanie. Twórcom tego dzieła zapewne przyświecał cel stworzenia imitacji prostego i surowego klasycyzmu, zgodnie z zasadami architektury militarnej. Program zdobnictwa uzupełnia niezgrabny, piaskowcowy gzyms, zdobiący bryłę fortyfikacji od strony chodnika.

Przegląd wrocławskich realizacji i planów, powstałych w czasie niespełna 13 lat istnienia III Rzeszy, zaskakuje niezwykłą skalą i rozmachem. Spośród niezrealizowanych projektów, stworzonych z myślą o urbanistycznych przekształceniach Wrocławia, najbardziej radykalne były plany Wernera Marcha, który wcześniej zdobył rozgłos realizacją berlińskiego Stadionu Olimpijskiego. We Wrocławiu March zajął się osią południe-północ, pomiędzy Dworcem Głównym i kwartałem „rządowym” nad Odrą, oraz osią wschód-zachód, wzdłuż Odry. W czasie swej wrocławskiej wizyty w 1938 r. Hitler wyraził swe uznanie dla innego projektu Marcha, dotyczącego urządzenia narodowo-socjalistycznego forum na południe od nurtu Odry. W centrum założenia March przewidział rozległy plac defilad, otoczony ogromnymi, reprezentacyjnymi budowlami jak siedziba władz okręgowych, dzwonnica o wysokości 70 m i Hala Ludowa. Realizacja projektu, połączona z planowaną regulacją układu komunikacyjnego miasta, wymagała drastycznych wyburzeń, w tym również wielu starszych obiektów w dobrym stanie technicznym. Projekt Marcha zakładał m.in. likwidację Hali Targowej przy ul. Piaskowej, budynku Akademii Sztuk Pięknych, Starej Rejencji (obecnie Muzeum Narodowego), kościoła i klasztoru Bernardynów. Bastion Ceglarski miał być zrównany

z ziemią, natomiast teren między pl. Nankiera, ul. Szewską i ul. Oławską planowano zabudować ogromnymi bryłami nowych budowli. Wizja Marcha zaskakuje bezwzględnym radykalizmem i niespotykaną skalą ingerencji w historyczną tkankę miasta, wówczas jeszcze nie doświadczonego wojną. Prawną podstawą przebudowy centrum wszystkich większych miast niemieckich, a w pierwszym rzędzie 41 stolic poszczególnych „krain” (Gaue), była „Ustawa o nowym ukształtowaniu miast niemieckich” z 1937 r., tolerująca usuwanie historycznej tkanki miejskiej i wysiedlanie lokatorów z domów przewidzianych do likwidacji. Wrocławskie projekty Marcha nie zostały zrealizowane tylko z jednego powodu – w pierwszej kolejności miały być przebudowane główne „miasta ruchu” – Berlin, Norymberga i Monachium, a dopiero po nich wszystkie miasta-siedziby okręgowych urzędów partyjnych. Inne, również szczęśliwie niezrealizowane plany dotyczyły obecnego pl. Wolności (wcześniej Musztry, następnie Pałacowego) i ul. Świdnickiej. Zagospodarowanie dawnego pl. Musztry planowano już od początku XX w., a już w XIX w. odbywały się tam m.in. targi i wystawy. W latach III Rzeszy zarówno ul. Świdnicka, jak i plac nabrały szczególnego znaczenia jako odpowiednia arena dla różnego rodzaju narodowo-socjalistycznych masowych imprez i uroczystości, jak np. Niemiecki Festyn Sportu i Gimnastyki w 1938 r. Kiedy około 1940 r. Josef Schönwälder proponował przekształcenie pl. Pałacowego i przyległego odcinka ul. Świdnickiej na Narodowo-Socjalistyczne Forum Kultury, zakładał również zmianę koryta fosy i dopasowanie go do kształtu zmniejszonego placu. W miejscu teatru Langhansa (dzisiejszej Opery) i budynku Generalnej Komendantury Wojskowej (zniszczonej w czasie wojny i po wojnie rozebranej) miał stanąć nowy, ogromny gmach opery, ustawiony frontem ku ul. Świdnickiej. Schönwälder wykonał kolorowany szkic perspektywiczny, ukazujący pl. Pałacowy z pałacem fryderycjańskim oraz zintegrowanym z nim Muzeum Rzemiosła Artystycznego. Dłuższe boki placu wyznaczają rzędy trybun, od strony fosy ozdobione wysokimi masztami flagowymi.

Największym, zrealizowanym obiektem z tamtego czasu jest kompleks Stadionu Olimpijskiego, zaprojektowany przez Richarda Konwiarza jeszcze w latach 1924-1925, a realizowany do 1929 r. W 1930 r. odbyły się tam III Igrzyska Niemieckie, przygotowujące drużynę narodową do Olimpiady w Los Angeles (1932). W związku z planowanym na 1937 r. XII Niemieckim Festiwalem Pieśni, a w roku następnym Niemieckim Festynem Gimnastyki i Sportu, rozbudowano i zmieniono poszczególne części kompleksu – również według projektu Konwiarza. Powstała wtedy Hala Gimnastyczna i nowa brama od strony Alei Różyckiego, pozwalająca na przejście kolumny marszowej o 24-osobowych szeregach.

Fazę rozbudowy stadionu zupełnie zdominowały potrzeby polityczno-propagandowe. Po południowej stronie kompleksu powstało ogromne (140.000 m²) „pole sportowe” z trybuną honorową, z której w 1937 r. Hitler przemawiał do członków niemieckiego Związku Pieśni, a roku następnego tam właśnie zameldowano mu o wspólnocie wszystkich Niemców, zrzeszonych w klubach sportowych. Obecnych było przy tym 600.000 rodaków z całego świata, zjednoczonych spontanicznie podjętym hasłem „Jeden naród, jedna Rzesza, jeden wódz!” („Ein Volk, ein Reich, ein Führer!”).

Poza kompleksem Stadionu największą, zarazem najważniejszą budowlą Wrocławia z tamtych czasów jest biurowiec będący siedzibą władz przy pl. Powstańców Warszawy. Budowę jego planowano już w 1935 r. Realizację projektu Feliksa Bräulera kontynuowano aż do 1945 r. Wojna ograniczyła realizację bogatego programu zdobienia budowli. Budynek spełnia wszystkie kryteria, jakich w okresie III Rzeszy oczekiwano od rządowych, reprezentacyjnych obiektów, a dzięki zastosowaniu potężnych, wgłębnych portyków filarowych jego elewacje zdradzają silny związek z Nową Kancelarią Rzeszy Alberta Speera w Berlinie. Obecnie obiekt ten mieści Urząd Wojewódzki.

Po przyłączeniu do Polski w 1945 r. rozpoczęła się dla Wrocławia nowa epoka – władze musiały zmierzyć się z problemem odzyskanego, „piastowskiego” grodu o wyraźnie niemieckim charakterze. Sytuację komplikował tragiczny stan zrujnowanego miasta i pytanie: co i jak odbudowywać, co pozostawić swemu losowi, a co burzyć?

Godnym uwagi jest wątek architektury epoki stalinowskiej, podobnie jak pomysły nazistowskie szczęśliwie nie zrealizowany. Po kilku latach pozornej wolności i apolitycznej architektury – jak w przypadku Wystawy Ziem Odzyskanych, zaczęto wprowadzać w życie zupełnie nowe wzorce. W 1949 r. VI Zjazd Naukowy Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa uchwalił rezolucję p.t. „O dalsze pogłębianie przełomu w dziedzinie projektowania i na budowie”, w której ostrzegał przed wrogim imperializmem i jako poprawne wskazywał radzieckie wzorce.

Polski socrealizm miał jednak dość krótki żywot, zgasł jeszcze przed 1956 r. i nigdy nie zdobył większej popularności. W Muzeum Architektury zachował się zbiór szkiców Tadeusza Teodorowicza-Todorowskiego z Gliwic, wykonanych na ogólnopolski zamknięty konkurs zabudowy osi Grunwaldzkiej. Prace z 1951 r. cechuje imponująca skala, a dominanta założenia ma formę ulubionego w ZSRR „pałacu”, zbliżoną do warszawskiego „Pekinu”.

 

Janusz L. Dobesz, dr hab. prof nadzw.
Wydział Architektury, Politechnika Wrocławska

Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Zapoznaj się z naszą polityką prywatności