Pałac

> Ewa Pluta

 

Na przełomie XVIII i XIX wieku opinie o Wrocławiu były raczej niepochlebne. Miasto zamknięte w podwójny pierścień murów obronnych o średniowiecznym rodowodzie dosłownie dusiło się z przeludnienia i z braku infrastruktury sanitarnej. Przyjezdnych wręcz ostrzegano, że Wrocław to „po prostu duże, stare i bardzo brudne miasto […], w którym nie ma nic, co zasługiwałoby na uwagę odwiedzających” 11 J.Q. Adams, Letters on Silesia, London 1804, s. 219–220; cyt. za: N. Davies, R. Moorhouse, Mikrokosmos, tłum. A. Pawelec, Kraków 2002. ↩︎. Choć z pierwszą częścią tej recenzji można się zgodzić, to drugi jej człon zdecydowanie wymaga zanegowania. W dość zwartej zabudowie Wrocławia, z której wyróżniały się wieże średniowiecznych i barokowych kościołów, powstawały również okazałe budowle reprezentacyjne, bez wątpienia zasługujące na miano pałacu. Jedną z nich była klasycystyczna rezydencja należąca do rodziny Pachalych, ulokowana w południowej części historycznego Starego Miasta.

W 1679 roku kupiec Johann Pachaly (1660–1722), syn pastora z Trzebicka koło Milicza, otworzył we Wrocławiu skład wełny, tkanin i zboża. Handel tymi towarami pomógł stolicy Śląska odzyskać rynkową stabilizację i znaczenie po ciężkich latach strat gospodarczych spowodowanych wojnami i epidemiami. Także firma młodego, bo zaledwie 19-letniego, Johanna Pachaly’ego dobrze prosperowała, spedytując swoje towary do Rosji, Polski i Austrii. Po 1720 roku interes przeszedł w ręce brata Johanna, handlarza suknem Gideona I Pachaly’ego (1661–1742), który poszerzył jego zakres o działalność bankową. W 1730 roku cesarz Karol VI Habsburg nadał rodzinie Pachalych tytuł szlachecki w uznaniu zasług dla cesarstwa, miasta i rozwoju handlu. Od tej chwili przy nazwisku widniał będzie przydomek von, a na oficjalnych pismach herb z jeleniem o srebrnych rogach na tarczy i w klejnocie.

Rodzina Pachalych szybko zaznaczyła swoją obecność wśród wrocławskich elit. Kolejni następcy Gideona I rozwinęli działalność bankową, zdobywając przy tym niemały majątek. Po włączeniu Śląska w granice państwa pruskiego w 1741 roku objęli ważne stanowiska w królewskiej administracji, a dzięki udanym małżeństwom swojego licznego potomstwa wchodzili w koligacje z innymi znaczącymi rodzinami. Kulminacją kreowania pozycji rodziny von Pachalych w mieście była budowa ich okazałej siedziby rodowej. W tym miejscu na arenę tej rodowej historii wkroczył Gideon III von Pachaly (1743–1797), bankier i kupiec, królewski urzędnik, właściciel podwrocławskiego majątku Nowy Dwór (Maria Höfchen). Około 1785 roku odkupił od swojej krewnej działkę przy obecnej ulicy Szajnochy (wówczas Rossmarkt). Trzeba przyznać, że ta lokalizacja, mimo pewnych wad, była wyjątkowo korzystna, szczególnie pod względem wizerunkowym. Plac, dawniej miejsce postoju i przede wszystkim handlu końmi, znajdował się rzut beretem od Rynku i kościoła św. Elżbiety, do którego uczęszczała rodzina von Pachalych i gdzie pochowani zostali jej zmarli członkowie. Jednak co ważniejsze, w bardzo bliskim sąsiedztwie przyszłej siedziby rodowej znajdowała się najważniejsza wrocławska rezydencja – Pałac Królewski, jeden z trzech, obok Berlina i Królewca, oficjalnych domów monarszego rodu Hohenzollernów. Wydaje się, że w tej sytuacji nawet przykry zapach unoszący się znad biegnącej tuż za działką Czarnej Oławy, która wówczas przypominała już otwarty ściek, nie był w stanie zniechęcić Gideona III do wdrożenia w życie ambitnego planu budowlanego.

Aspiracje rzeczywiście miał godne wielkiego szlachcica, bowiem zadanie zaprojektowania swojego miejskiego domu powierzył słynnemu Carlowi Gotthardowi Langhansowi (1732–1808), uważanemu za najważniejszego architekta działającego na Śląsku w drugiej połowie XVIII wieku, będącego również w łaskach rodziny królewskiej. Gideon III von Pachaly mógł być dumny, że zatrudnia nie tylko świetnego architekta, hołdującego klasycznym formom w architekturze, ale również nadzorcę wydziału budowlanego królewskiej Kamery Wojennej i Dominialnej (gdzie zresztą Gideon III odpowiadał za pobór podatków), który doglądał niemal wszystkich państwowych projektów budowlanych prowadzonych w śląskiej dzielnicy. Langhans miał także na swoim koncie zlecenia prywatne, w tym okazałe pałace m.in. Hatzfeldów we Wrocławiu, rodziny von Saurma w Samotworze, Maksymiliana Mielżyńskiego w Pawłowicach. Wszystkie zostały wzniesione w duchu wczesnego klasycyzmu. Nie da się ukryć, że wśród śląskich architektów żadna gwiazda nie świeciła wówczas jaśniej niż Carl Gotthard Langhans. Gideon III von Pachaly zapewne doskonale o tym wiedział. Langhans, jak każdy ówczesny architekt, musiał się liczyć z wytycznymi zleceniodawcy, a w przypadku Pachaly’ego były one szczególne, bowiem pałac miał być zarówno wystawną rezydencją mieszkalną, jak i siedzibą rodzinnego banku. Pewne problemy nastręczała projektantowi również sama działka – wąska i długa, wciśnięta w zwartą zabudowę ulicy. Do tej pory Langhans nie musiał się mierzyć z takim wyzwaniem, jego wcześniejsze projekty były przeważnie budowlami wolnostojącymi. Jednak nie bez powodu cieszył się on opinią świetnego projektanta, a pałac przy ulicy Szajnochy jedynie potwierdził jego zdolności i ugruntował pozycję zawodową. W zaledwie dwa lata po rozpoczęciu budowy – o czym informuje nas inskrypcja na fasadzie: „Gideon von Pachaly od podstaw zbudował ten dom, prace rozpoczynając 19 maja 1785 i kończąc w roku 1787” – wrocławianie mogli podziwiać okazałą rezydencję o dwutraktowym i trzynastoosiowym korpusie. Trzykondygnacyjna budowla musiała wywoływać równocześnie zdziwienie i zachwyt, szczególnie na tle wcześniejszej miejskiej zabudowy, w której dominowały renesansowe i barokowe kamienice. Pałac Pachalych był jednym z pierwszych we Wrocławiu założeń wzniesionych w nowym, klasycystycznym stylu. Odwołujący się do antyku, stał w kontrze do demonstracyjnej architektury baroku i rokoka, adorując greckie porządki, zwarte plany, oszczędne zdobienia, dążył do uzyskania harmonii i symetrii w budowlach. Fasada wrocławskiego pałacu, z boniowanym parterem, gładkimi wyższymi kondygnacjami, rozczłonkowana gzymsami kordonowymi, jest tego doskonałym przykładem. Jej charakterystycznym elementem pozostaje czterokolumnowy, joński portyk, zwieńczony frontonem z tympanonem ozdobionym atrybutami rzemiosł artystycznych. Piano nobile, tradycyjnie nieco wyższe od pozostałych kondygnacji, wyróżniają okna nakryte trójkątnymi naczółkami. Na tym poziomie, od frontu, mieściły się pomieszczenia reprezentacyjne powiązane amfiladą. W trakcie tylnym piano nobile znajduje się, zachowane do dziś, najbardziej okazałe wnętrze pałacu – owalny salon z niszami flankowanymi jońskimi kolumnami oraz kominkiem z niszą ujętą hermami, co w pewnym sensie stanowiło znak rozpoznawczy pokoi reprezentacyjnych zaprojektowanych przez Carla Gottharda Langhansa. Plafon sali owalnej, częściowo zrekonstruowany, zdobi malowidło z przedstawieniem Chronosa, uważanego przez starożytnych za personifikację czasu, który wszystko widzi, ujawnia i wyrównuje. Jego autorem jest Philipp Anton Bartsch (1742–1788), malarz czynny na Śląsku, jego prace dekorowały także inne arystokratyczne rezydencje, jak choćby pałac Hatzfeldów przy obecnej ulicy Wita Stwosza. Przyziemie pałacu Pachalych mieściło pomieszczenia bankowe – usługowe, na szczególną uwagę zasługuje, zachowana na tym poziomie, sporych rozmiarów powozownia. Zdolności architekta w pełni ujawniły się także w projekcie klatki schodowej, która choć wciśnięta w wąski trakt, dzięki zastosowaniu krętych schodów i owalnych balustrad pełni funkcję paradnego łącznika między piętrami.

W 1810 roku syn Carla Gottharda Langhansa, Carl Ferdinand Langhans (1782–1869), dobudował od zachodu trzyosiową partię zdobioną jońskimi pilastrami w fasadzie. We wnętrzach tej części znajdowały się pomieszczenia bankowe, w tym duża sala kolumnowa z osobnym wejściem na parterze. Nad nim umieszczono tarczę z nazwą firmy (G. v. Pachaly’s Enkel) i rokiem jej powstania. W 1890 roku Hermann Wolfram zaprojektował w stylu neobarokowym skrzydło południowe ze stajnią w przyziemiu, zamykając tym samym dziedziniec wewnętrzny pałacu. W tej części ulokowano niewielką stajnię dla koni. Zachowana do dziś, jest obecnie jedynym przykładem takiego pomieszczenia w budynku mieszkalnym na terenie Wrocławia.

Jednak zanim te zmiany nastąpiły, rezydencję odwiedził znamienity gość. W sierpniu 1790 roku do Wrocławia przyjechał Johann Wolfgang Goethe (1749–1832). Wieść o pobycie słynnego weimarczyka szybko rozeszła się po mieście, po kilku dniach w gościnę zaprosił go baron Friedrich von Schuckmann (1755–1834), wówczas królewski sędzia i radca finansowy dla Wrocławia. Jako wysoki rangą urzędnik Schuckmann zajmował pokoje w pałacu kontrolera podatkowego Gideona von Pachaly’ego. Imponująca budowla liczyła wówczas zaledwie trzy lata, ale już zdążyła stać się jednym z najlepszych wrocławskich adresów. Właśnie w tym miejscu, prawdopodobnie podczas jednego ze spotkań towarzyskich, Goethemu przedstawiono baronównę Henriettę Eleonorę von Lüttwitz (1769–1799). Młoda arystokratka pochodziła ze starej śląskiej rodziny, która cieszyła się także zaufaniem króla. Henriette była piękną kobietą, a przy tym znacznie młodszą od poety. Oczarowany jej urokiem Goethe, po zaledwie kilku dniach znajomości, poprosił ją o rękę, a ona przystała na tę propozycję. Z dużym prawdopodobieństwem scena zaręczyn mogła rozegrać się w pałacu Pachalych.  Niestety ojciec Henriette nie był już takim entuzjastą tego małżeństwa i nie zgodził się na ślub córki-szlachcianki z poetą. Choć sam Goethe nigdy nie wspomniał o swoim burzliwym i krótkim romansie, rozgoryczeniu dał zapewne wyraz w liście do przyjaciela, w którym Wrocław nazywał „hałaśliwym, brudnym i cuchnącym” 22 http://www.zeno.org/Literatur/M/Goethe,+Johann+Wolfgang/Briefe/1790, tłum. własne. ↩︎ oraz wyraził życzenie jak najszybszego opuszczenia stolicy Dolnego Śląska. Nie był to jedyny prominentny gość, który odwiedził pałac. Prawdziwe oblężenie notabli rezydencja przeżyła w trakcie działań wojennych przeciwko wojskom Napoleona Bonapartego. Obok księcia Fryderyka Wilhelma IV (1795–1861, od 1840 roku króla Prus), w 1813 roku w pałacu przebywali także wojskowi komendanci, w tym słynny generał Ludwig von Yorck (1759–1830), uczestnik wielu bitew, uważany za wybitnego dowódcę pruskiej armii. To właśnie na jego cześć Beethoven skomponował Yorckscher Marsch, do dziś grany przy okazji niemieckich świąt państwowych i uroczystości wojskowych. Rodzina królewska odwiedziła pałac przynajmniej jeszcze raz, w 1818 roku w otoczeniu swojej świty do rezydencji przybył książę Fryderyk Wilhelm IV z młodszym bratem księciem Wilhelmem I (1797–1888, od 1861 król Prus). Dom, który opisywano: „Pałac należy do najświetniejszych domów Wrocławia, ma piękną fasadę, pyszną klatkę schodową, sale i pokoje, przez pana Langhansa został on rozplanowany” 33 F.A. Zimmermann, Beytrage zur Beschreibung von Schlesien Bd.11 1794, Brieg 1794, s. 307, tłum. własne. ↩︎ musiał przez kolejne dziesięciolecia przyciągać także wielu innych gości, jednak ich nazwiska skryły mroki historii.

Szczególny w historii rodziny, pod wieloma względami, okazał się wiek XIX. Przede wszystkim nastąpiły w niej zmiany, rzec można personalne, bowiem Pachaly połączyli się z rodem Wallenberg. Po raz pierwszy dwie familie spotkały się pod koniec XVIII wieku, za sprawą małżeństwa córki Gideona II von Pachaly’ego z Carlem Duciusem von Wallenbergiem (1729–1787). Z tego związku narodził się Karl Ducius von Wallenberg (1773–1843), który w 1802 roku ożenił się z Juliane Florentine von Pachaly (1785–1841), córką Gideona III i jego bratanicy Juliane Caroline von Pachaly (1757–1818). Jak widać, to małżeństwo zawarto w obrębie najbliższej rodziny – Karl Ducius poślubił swoją kuzynkę (jednocześnie córkę bratanka i kuzynki pierwszego stopnia swojej matki). Taki związek mógł wywoływać pewne kontrowersje wśród otoczenia, ale, zdaje się, nie przejmowano się tym zbytnio, bowiem mariaż Pachalych i Wallenbergów okazał się długofalowy i bardzo fortunny, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Juliane Florentine była ostatnim przedstawicielem rodu Pachalych. Warto dodać, że sam Karl Ducius von Wallenberg był dziedzicem majątku Maślice (obecnie część Wrocławia), panem na kilku podwrocławskich miejscowościach, właścicielem rodzinnej firmy, udziałowcem paru przedsiębiorstw. Zajmował także wysoką pozycję w lokalnym środowisku handlowym.

W istocie Wallenbergowie od pokoleń byli znaną na Śląsku rodziną. Przyjmuje się, że pierwszy na te ziemie przybył z okolic Mediolanu Christoph I Ducius Wallenberg (1520–?), będący wówczas w służbie wojskowej cesarza Karola V von Habsburga (1500–1558). W swoje rodzinne strony już nie wrócił, a jego potomkowie (od pierwszej połowy XVIII wieku szlachcice) zajęli się handlem i spedycją towarów, zajmowali też stanowiska we władzach samorządowych i w królewskich urzędach. Syn Karla Duciusa von Wallenberga, Gideon I von Wallenberg-Pachaly (1817–1869) ostatecznie przypieczętował ten aliaż dwóch arystokratycznych rodzin, w 1841 roku oficjalnie łącząc oba nazwiska oraz rodowe herby. Nieco później do swoich licznych majątków Wallenberg-Pachaly dodali także wieś Smolec (Schmolz), stając się jej hojnymi darczyńcami. Do dziś na tamtejszym cmentarzu zachowały się niektóre nagrobki członków rodziny.

Za cesarstwa (1871–1914) Wrocław, podobnie jak reszta kraju, przeżył okres najszybszego rozwoju. Eksplozja demograficzna z końca XIX wieku w połączeniu z ekspansją przemysłu na trwałe zmieniły krajobraz miasta. W tych sprzyjających warunkach szczególnie zyskały firmy sektora finansowego. Stolica Dolnego Śląska, dzięki swoim 82 instytucjom bankowym i parabankowym, śmiało rywalizowała z Berlinem o miano głównego centrum finansowego cesarstwa. Obok wielkich bankierów Eichbornów i Heimannów, także Wallenberg- Pachaly byli zaliczani do najważniejszych bankierskich rodów wschodnich Niemiec.

W czasach tej prosperity prywatne życie rodzinne biegło ustalonym torem. Pałac przy Szajnochy nadal był siedzibą banku, ale też budynkiem mieszkalnym, ze wszelkimi udogodnieniami, do których należały centralny system grzewczy, winda towarowa czy kabiny prysznicowe. Opuszczano go jednak w lecie, by ciepłe miesiące spędzić w majątku Nowy Dwór, z dala od uciążliwego miasta. Od 1884 roku do 1922 roku w pałacu mieścił się również Konsulat Królestwa Szwecji, zaś konsulem był Gotthard von Wallenberg-Pachaly (1850–1924) pełniący tę funkcję przez 43 lata! Jego następcą został syn Friedrich von Wallenberg-Pachaly (1878–1965). Rodzina miała kontakty biznesowe z przedsiębiorcami ze Szwecji, co w połączeniu z faktem prowadzenia konsulatu nasuwa pytanie, czy mogli oni być daleko spokrewnieni ze słynną, szwedzką rodziną Wallenberg?

Gotthard von Wallenberg-Pachaly i jego najbliżsi krewni byli ostatnimi właścicielami otwartej spółki handlowej G.v.Pachaly’s Enkel offene Handelsgesellschaft. Obowiązki związane z jej prowadzeniem Gotthard dzielił, jak już wspomniano, z funkcją konsula szwedzkiego, ale również pułkownika Landwehry, przewodniczącego rady nadzorczej pięciu spółek i członka rady kolejnych trzech. Jego córka Clara (1886–1976) zapamiętała: „Najpóźniej o godzinie 9 ojciec mój był w swoim banku, który miał bardzo dobrą reputację, niestety musiał zostać sprzedany w 1920 roku” 44 N. Müller-Wusterwitz, Die Familie von Wallenberg Pachaly und die Firma G. v. Pachaly’s Enkel. Eine Chronik (1679–1989), Aumühle 2018, s. 25, tłum. własne. ↩︎. Galopująca inflacja (ceny potrafiły wzrastać w ciągu godziny, znane są historie mówiące o tym, że ludzie stojący na początku kolejki kupowali chleb taniej niż ci z końca, bo w ciągu kilku minut sklepikarz podnosił cenę) praktycznie zniszczyła aktywa finansowe wszystkich prywatnych instytucji bankowych. Szanse na powiększenie swoich środków wykorzystał wówczas potężny Commerzbank, kupując 38 instytucji bankowych, w tym GvPE GmbH. Rodzina zachowała jednak rezydencję przy Szajnochy, którą aż do końca 1945 roku dzierżawił od niej Commerz und Privat Bank. W swoim folderze reklamowym informował, że przy ulicy Szajnochy 10: „Wykonywane są wszelkie transakcje bankowe”. Członkowie rodziny Wallenberg-Pchalych zamieszkali w pozostałych rodowych posiadłościach, również tych na terenie Wrocławia. Nadal prowadzili działalność bankową, którą w 1924 roku przenieśli do Berlina, gdzie aż do 1989 roku obsługiwali rynek usług finansowych.

Pałac Wallenberg-Pachalych szczęśliwe przetrwał oblężenie miasta w 1945 roku. Kilka tygodni po zakończeniu działań wojennych został przekazany na potrzeby nowo powołanego Uniwersytetu Wrocławskiego. Prawdopodobnie w pierwszych latach mieściła się w nim stołówka i biura administracji uniwersyteckiej. Później zaczął służyć Bibliotece Uniwersyteckiej. Bez wątpienia ta decyzja uchroniła go przed losem, jaki podzieliły setki dolnośląskich rezydencji arystokratycznych, przez lata opuszczonych, narażonych na zniszczenia i grabieże. Pałac przy ulicy Szajnochy przez ponad 200 lat swojego istnienia praktycznie nie uległ przeobrażeniom, do dziś zachowało się wiele oryginalnych elementów wystroju pałacowych wnętrz, natomiast jego forma pozwala zaliczyć go do najwybitniejszych osiągnięć wrocławskiej architektury XVIII wieku.

 

źródło ilustracji: Nikolaj Müller-Wusterwitz, Die Familie von Wallenberg Pachaly und die Firma G. v. Pachaly’s Enkel. Eine Chronik (1679–1989), Aumühle 2018

 

Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Zapoznaj się z naszą polityką prywatności