Przyszłość to bezpieczne miejsce skryte w moich warkoczach
Czary i wróżby są formami przewidywania przyszłości – natomiast my, społeczność romska, dążymy do emancypacji. Romski futuryzm to koncepcja, którą zaczęłam rozwijać kilka lat temu. Czułam wówczas presję, by wciąż mówić albo o opresyjnej przeszłości, albo o prześladowaniach, z którymi mamy do czynienia obecnie. Równocześnie zdałam sobie sprawę, że nasza społeczność nie tworzy sztuki o przyszłości. Moje zainteresowanie magicznymi praktykami zaczęło się podczas rezydencji w Hongkongu. Po powrocie poznałam czarownice działające w Rumunii. W tym kraju czary są piętnowane, ponieważ parają się nimi romskie kobiety. W całej Europie Wschodniej czarownice o takich korzeniach postrzega się jako osoby prymitywne, tkwiące w przeszłości, dla których nie ma miejsca w świecie nowoczesnych technologii. W rzeczywistości kobiety, z którymi pracowałam podczas tworzenia filmu, korzystają z wielu nowinek technologicznych. Chciałam zbadać ten temat głębiej. Przede wszystkim jednak moim zamierzeniem było połączenie poetyckiego charakteru zaklęć i poszczególnych słów z lewicowym dyskursem politycznym. Chodziło mi o to, że nie możemy rozmawiać o przyszłości, zanim nie wyleczymy ran z przeszłości i nie pozbędziemy się międzypokoleniowej traumy odziedziczonej po przodkach, którzy byli ofiarami niewolnictwa i Holokaustu. Odkrycie tej traumy stało się dla mnie bardzo ważnym punktem odniesienia. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość, gdy dowiedziałam się, że nauka jest w stanie udowodnić, że ból może być przekazywany za pośrednictwem genów. Zapytałam czarownice: ,,Jakiego rytuału używacie przeciwko strachowi i traumie? Jak uzdrawiacie ludzi?”. Spisałam ich odpowiedzi, a następnie zmodyfikowałam je, biorąc pod uwagę społeczność romską i jej liczne traumy. Powiedziałam: ,,Chcę, aby to spotkanie było prawdziwą wymianą. Jeśli pokażecie mi ten piękny rytuał, wtedy będziecie mogły użyć tego zaklęcia przeciwko dyskryminacji i rasizmowi”.