Wzgórze wspomnień
Otwarte drzwi stanowią naturalną ramę dla klasycznie wyeksponowanych – na białym kubiku i pod szkłem – odłamków, resztek oraz fragmentów. Są to obiekty znalezione przez autora na gigantycznym wzgórzu, usypanym w trakcie powojennej odbudowy Wrocławia. Zwane było ono popularnie Wzgórzem Mondszajna, od nazwiska jednego z ówczesnych prominentów, skazanego w aferze spekulacyjnej. Wrocław był sukcesywnie nie tylko odgruzowywany, ale, pod pretekstem usuwania reliktów niemieckości, także wyburzany. Pozyskane w ten sposób cegły szły na odbudowę Warszawy. Powstał wówczas gigantyczny kopiec gruzu, który, chcąc nie chcąc, upamiętniał ów rabunek i zniszczenie. Władze, by tę historię wymazać z pamięci mieszkańców, nazwały go Wzgórzem Gomułki, a po upadku komunizmu – Andersa. Obie nazwy oraz posadzenie w tym miejscu pięknych drzew i krzewów nie przykryły jednak faktu, że mamy do czynienia z olbrzymim grobowcem kultury materialnej. Woda z tego grobowca, raz po raz, wypłukuje ślady ukrytej przeszłości.
Wystawienie znalezionych artefaktów w otwartych drzwiach, ale na tle zamykającej je białej ściany, pokazuje, że historia jest białą kartą. Jeśli jednak Michał Sikorski potrafił odzyskać kilka jej śladów, to my wszyscy możemy zrobić więcej. Jest to praca o wodzie sprawiedliwej, która płynie wolno, acz skutecznie, i odkrywa to, co chcielibyśmy ze wstydem ukryć.
> Paweł Jarodzki
fot. Justyna Fedec