Bez tytułu
Nadprodukcja, nadmierna konsumpcja i obrastanie w przedmioty, cechujące tak zwany zachodni świat, znajdują swój finał na milionach wysypisk, które nie nadążają z utylizacją zdegradowanych dóbr. Przedmioty zawarte w obiekcie Adama Martyniaka znalezione zostały na terenach wodonośnych we Wrocławiu, gdzie trafiły ukradkiem – jako zużyte i zbyteczne. Autor przewrotnie przywrócił je człowiekowi, oddając mu to, czego ten bezrefleksyjnie się pozbył. Obiekt można więc potraktować jako zobrazowany wyrzut sumienia, „lustro“ odbijające dziki pejzaż wytworów współczesnej cywilizacji.