Bez tytułu
„Po wizycie w pałacu Wallenberg-Pachalych, w jego licznych pokojach, wielokrotnie fantazjowałem na temat atmosfery, jaką to miejsce żyło. Jak wiele mogło mieścić fascynujących historii, jakie meble składały się na wyposażenie wnętrz, jakie obrazy mogły wisieć na ścianach. Niestety naocznie pozostały po tym tylko ślady. Blask wymazywany przez lata przez kolejne warstwy farby ftalowej dociera tylko jako wyobrażenie do tych bardziej przychylnych umysłów. Zewsząd panoszą się odrapane ściany, brud i chyba najgorsze – unifikacja. Interesują mnie procesy, jakim pałac podlegał. Najpierw był fantazją i marzeniem architekta. Dumą fundatorów. Był miejscem wszelkiego rodzaju życia – intryg, koncertów i romansów. W końcu, doświadczony przez wojny – stanął po drugiej stronie lustra. Stał się symbolem ukrytego kapitału […].”
H.P.
fot. Małgorzata Kujda